No, udało się. Zasiadłam wreszcie do kompa i - zmobilizowana wirtualnymi kopniakami ;-) - produkuję posta. Wakacje minęły nam jakoś tak z dala od wszelkich mediów (za wyjątkiem jedynie wizyt na Waszych blogach i meczów wszelkiej maści w tv), za to z kosiarką, motyczką, kwiatami, kotami, leżakiem i ... maszyną do szycia. No właśnie, postanowiłam, że nauczę się szyć. Marzyłam o tym od baaardzo dawna, ale wcześniej nie miałam możliwości nabycia maszyny, a teraz udało się wypatrzeć całkiem fajny używany model na allegro i z początkiem lipca stałam się posiadaczką wymarzonego ustrojstwa :-) Zaczęłam od prób rozszyfrowania instrukcji, polegliśmy na niej ja i Grzesiek. Dopiero wezwana fachowa pomoc wyjaśniła co i jak, pokazała jak nawlekać nitki, zmieniać stopki etc. Do tej pory mam już na koncie - spódnicę próbną marszczoną na gumce z zasłony, spódnicę próbną z koła (też z zasłony), spódnicę z normalnego materiału marszczoną na gumce i (moja największa duma) spódnicę z półkola, którą zaraz się pochwalę ;-) Właśnie kończę kolejną spódnicę półkloszową, a w głowie roi się od pomysłów, choć umiejętności ciągle brak (co mnie bardzo złości).
Oczywiście Gacek od razu awansował na pomocnika krawcowej:
Tu moja duma (choć oczywiście nie uniknęłam i tu różnych niedociągnięć):
Ostatnie zdjęcie zrobiliśmy podczas jednego z kilku weekendowych wypadów, o których następnym razem.
PS: Dziękuję Wam dziewczyny za mobilizację i zaglądanie do mnie mimo zastoju :-) Pozdrawiam
No wreszcie! Ile można czekać?;))) Fajnie, że się nauczyłaś szyć. Ja umiem ale nie lubię. Tzn umiem usługiwać maszynę bo to w sumie nie to samo co szycie. Tyle, że maszyny mnie nie lubią i się zawsze coś w nich psuje. A spódniczki super. Zwłaszcza ta druga. Moim zdaniem Gacek wygląda jakby wszystko zrozumiał z tej instrukcji tylko nie potrafił Wam tego przekazać;) Czekam na kolejne posty:) Może tym razem obejdzie się bez kopania;)
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo, że czekałaś :-)
UsuńJeszcze się nie czuję "nauczona szyć", raczej "na początku nauki szycia", ale staram się, tylko brakuje mi kogoś kto by mi pokazał i wytłumaczył różne tajniki (np. proste i równe wszycie zamka krytego na maszynie, bo do tej pory najlepiej wychodzi mi wszywanie ręczne). Moja maszyna na razie mnie lubi i oby tak zostało ;-)
Gacuś na pewno wszystko wie i pewnie miauczał mi do ucha co i jak, tyle, że nie zrozumiałam ;-) Pozdrawiam ashki serdecznie :-)
O widzisz, a ja mam maszynę od 5ciu lat i czasem tylko coś przeszyję i podszyję, ale żeby uszyć coś od podstaw to już nie dla mnie! ;))
OdpowiedzUsuńDlatego baaardzo gratuluje spódnic. Pierwsza wcale nie jest za krótka!:)
Dziękuję Kasiu :-))) Mnie zmobilizowała do szycia moja figura, na którą od kilku lat nie byłam w stanie dobrać spódnicy w sklepie (wąska talia i bardzo szerokie biodra), no i w końcu pomyślałam, że muszę wziąć sprawy we własne ręce ;-) Teraz mam w planie spódnicę z zaszewkami i kontrafałdami, ale czy coś mi z tego wyjdzie, to się dopiero okaże ;-)
UsuńDobra, wybaczamy tylko ze względu na maszynę! ;) Sama popadłam w nałóg robienia biżuterii na szydełku, więc wiem jak to jest. Chociaż jak człowiek mniej przebywa na kompie i przed tv, to mu akurat na dobre wyjdzie ;) No i zdziwiłabym się, gdyby Gacek się nie zainteresował maszyną...koty są stworzone do pomocy przy robótkach!!! No i ostatnia rzecz....granatowa spódnica BOMBA. Zazdroszczę, że umiesz taką uszyć ;) Świetny kolor, krój i długość. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu, coś czuję, że takie półkloszowe spódnice zacznę produkować masowo, bo bardzo dobrze się w nich czuję :-) No i cieszę się, że zostało mi wybaczone ;-)
UsuńUściski i głaski dla Twojej ferajny :-)
No to koniecznie pokaż kolejne, bo jestem ciekawa ;) ja w jesienne wieczory zamierzam okiełznać druty...zobaczymy co z tego wyjdzie ;) pozdrawiam!
UsuńWłaśnie wczoraj skończyłam kolejną półkloszową spódniczkę, czekam tylko na jakąś sprzyjającą pogodę, żeby zrobić zdjęcia. Powodzenia w drutowaniu :-)
UsuńTa druga prześliczna! Fajnie jest Cię zobaczyć, Aniu. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu, cieszę się, że do mnie zaglądasz :-)
Usuńtez sie ciesze ze wrocilas i to z takimi spodniczkami...fiu fiu,druga-idealna
OdpowiedzUsuńznam to uczucie kiedy nie mozesz znalezc na siebie niczego w sklepach...
pozdrawiam serdecznie, buziaki dla gacusia
Dziękuję Moniko, bardzo mi miło. Również pozdrawiam i głaski dla księżniczki Majki przesyłam :-)
UsuńPodziwiam osoby potrafiące szyć, robić na drutach etc. O haftowaniu nawet nie wspomnę. Dla mnie nawet przyszycie guzika to wyzwanie. No nie mam w tym kierunku żadnych zdolności.
OdpowiedzUsuńAle z takim pomocnikiem to nic dziwnego, że piekne rzeczy uszyłaś:)
Taki asystent nawet z dwóch lewych rąk zrobi krawcową ;-) Ale za to jak muszę bardzo uważać, żeby nie podłożył łapki pod igłę. Dziękuję za odwiedziny i komentarz Anetko, pozdrawiam.
UsuńAniu- jesteś WIELKA!!! tyle cudów od razu- niesamowite! ja też zapragnęłam tej samej umiejętności i tydzień temu na warsztatach we Wrocławiu spróbowałam uszyć...kota! relacja już niebawem na moim nowym blogu http://maurycjusz2.blogspot.com
OdpowiedzUsuńGacuś pomaga Ci rewelacyjnie, myślę, że ma swój udział w sukcesie!!!:) buziaki!:)))
Dziękuję Ci bardzo Basiu :-) Czekam w takim razie na fotki uszytego futrzaka. Kiedy u nas w końcu ktoś zorganizuje takie warsztaty, czekam i nie mogę się doczekać ;-)
UsuńA Gacek czaruje ślepkami, żeby mi wszystko dobrze wychodziło ;-)
Ściskam mocno Basiu, miłego dnia :-)
Wielkie gratulacje!!!!!
OdpowiedzUsuńSpódniczki są prześliczne! I wcale nie za krótkie! Masz ładne nogi - to tylko je pokazywać! A nie czekać aż się będzie miało sto lat i sto kilo!!!!:P
Oj! kociaczki to najlepsze robótkowiczki!!! Bez względu na kocią płeć! :-)
Buziaczki!
Aniu, nie kracz, tylko odpukaj w niemalowane!!! Tylko nie sto kilo, brrrrr. Tego to już by mój pokiereszowany kręgosłup nie udźwignął ;-)
UsuńDziękuję bardzo za pochwały, od takiej mistrzyni szyciowej jak Ty - cieszą podwójnie :-)
Zawsze powtarzam, że koty to najlepsi asystenci. Gorzej jak w trakcie szycia próbują zwędzić nitkę ;-) Ściskam mocno Aniu :-)
No i wszystko mi uciekło w niebyt wirtualny,taaaki długi koment z instrukcją:(
OdpowiedzUsuńIdzie Ci całkiem,całkiem...:)))Mogę Ci pomóc a nawet podesłać podstawowe szablony,które łatwo Ci będzie dopasować do swoich wymiarów.Jeżeli tak to odezwę się ma maila:)
Gacuś tak ładnie tłumaczył Tobie obsługę maszyny:)))
Orko - złośliwość Blogera czasem nie zna granic ;-) Też mi się przydarzyło utracić jakiś długi komentarz.
UsuńJeśli tylko możesz pomóc w krawieckiej przygodzie - to będę bardzo wdzięczna :-) Czekam na maila i pozdrawiam :-)
Jedna i druga spódnica jest extra, bo masz zgrabne nogi :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Krysiu :-)
UsuńMaszyna zawsze się przyda ,a to coś uszyć ,a to przeszyć , a to poprawić ;))
OdpowiedzUsuńCałkiem dobre początki Aniu :-)
Dzięki Amyszko :-)
UsuńDlugosc tej pierwszej doskonale ci pasuje, bo nogi bezproblemowo mpzesz pokazac :)
OdpowiedzUsuńDruga to chyba klosz czy pólkole? Tez swietnie na tobie sie uklada. Dalej tak!
Masz z pewnoscia jakies kroje z magazynów?
Druga spódnica to półkloszówka. Jeszcze nie szyłam z wykrojów gazetowych, na razie sama robiłam wykroje, wg. starej książki z lat 70-tych. Właśnie półkole strasznie mi się spodobało i mam zamiar naprodukować więcej takich spódnic :-)
UsuńPodziwiam Twoje dzieła maszynowe. Jestem pełna podziwu. Ja jakoś ubrań szyć nie umiem i nie mogę się zmobilizować do solidnej nauki. Pięknie wyglądasz w swoich spódniczkach :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Ewo, miło mi :-)
UsuńDziękuję bardzo za te miłe słowa :-)))
OdpowiedzUsuńWysłałam maila.Wejdź na blog"Intensywnie Kreatywna"-tam Dziewczyna opisuje jak szyć...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam:)
Orko, niestety nie dostałam żadnego maila od Ciebie :-(
UsuńPo blogach krawieckich buszuję od jakiegoś czasu, ten o którym piszesz też odwiedzam :-) Buziaki :-)
Czy Twoja maszyna nie nazywa się czasem:Huskystar?
OdpowiedzUsuńNie Orko, to jest Łucznik model Zofia :-)
Usuńkoci pomocnik pomógł rozszyfrować maszynę i... powstały naprawdę fajne spódnice :) wyglądasz w nich su;per!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu :-)
UsuńGratuluję Ci serdecznie, bo to dla mnie czarna magia, a każdy kontakt z igłą i nitką (nie wspominając o maszynie do szycia), to koszmar.
OdpowiedzUsuńCo nie zmienia faktu, że chciałabym umieć szyć, robić na drutach i szydełku oraz haftować...
Dzięki Kasiu, do tej pory też myślałam, że mam dwie lewe ręce do szycia, ale jakoś poszło ;-) Pozdrawiam
UsuńJakie piękne spódniczki! I to w takim najpiękniejszym na świecie kolorze! :). Jestem pod wielkim wrażeniem :)!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)))
UsuńDruga mi się bardziej podoba, ale taaakie nogi to pokazywałabym częściej:)))
OdpowiedzUsuńMi też ta druga zdecydowanie bardziej przypadła do gustu i teraz mam w planie uszyć kilka takich samych w innych kolorach. A za komplement bardzo dziękuję, śmiać mi się chce, bo zawsze miałam kompleks grubych łydek ;-))))
UsuńKoci nauczyciel widać ma umiejętności, bo piękne rzeczy uszyłaś,Aniu:))) działaj tak dalej!!- powodzenia, Kochana:)))
OdpowiedzUsuńJuż mam na koncie kolejne uszytki :-) Za niedługo zaprezentuję. Pozdrawiam serdecznie Basiu :-)
Usuń