Mój osobisty Dobromir znów się sprawił i zrobił kolejne zabezpieczenie na okno. W tamtym roku zabezpieczył okno w sypialni, dzięki czemu możemy spać przy otwartym i nie martwić się o koty, a teraz tak samo potraktował kuchenne.
Wcześniej w kuchni mieliśmy tylko moskitierę i jak otwieraliśmy okno, to trzeba było mieć koty na oku. Długi czas to wystarczało, do czasu - niedawno Kocia zrobiła w moskitierze wielką dziurę, a Gacek skwapliwie skorzystał i zrobił sobie niedozwoloną wycieczkę na podwórko. Na szczęście wszystko na naszych oczach, żebyście widzieli jego rozczarowaną minkę jak go G wnosił do domu ;-)
A teraz jest już bezpiecznie:
Grzesiek narobił się z tym bardzo i stwierdził, że jak chcę zabezpieczać jeszcze jakieś okna, to dopiero za rok ;-))) Gdyby ktoś chciał "przepis" na taką siatkę to można zajrzeć
TU - znajdziecie tam nie tylko opis jak ją zrobić, ale też dokładne wyjaśnienie dlaczego trzeba zabezpieczać okna, gdy ma się koty, niestety - nie są to wesołe historie.
Ja tymczasem uczę się do obrony, która w poniedziałek. Mam 21 pytań z całości studiów, nad którymi siedzę i wyklinam. Niektóre są ok, niektóre nie, trudno, ostatni wysiłek przed metą. Przynajmniej przed tą metą, bo innych na horyzoncie szykuje się wiele. Ostatnia prośba o kciuki i mam nadzieję, że ten 10 letni okres studiów zakończę raz i na zawsze ;-)