A na deser Gacek pijany :-)
niedziela, 28 lipca 2013
Wiśniowa rapsodia
Zabrałam się w tym roku za przetwory owocowe, a dokładniej pisząc wiśniowe. Uwielbiam wiśnie pod każdą postacią, a najbardziej jako sok do herbaty. Żaden przesłodzony, kisielowaty sklepowy sok nie dorasta do pięt ;-) sokom domowym, a ponieważ mama od kilku lat się zbuntowała i robi tylko soki malinowe lub porzeczkowe, wzięłam w te wakacje sprawę we własne ręce. Z 12 kg wiśni uzyskałam 36 słoików różnej wielkości dżemów, soków, wiśni do placka i konfitur. A wyglądałam przy tym jak Balladyna mordująca siostrę ;-)
A na deser Gacek pijany :-)
Smacznego niedzielnego obiadku :-)
A na deser Gacek pijany :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A tam, u Ciebie to czyściutko przy robieniu wiśni. U nas to naprawdę wyglądało jak scena zbrodni. Nawet podłoga była ufajdana;) Mamy 28 słoików z wiśniowym dżemami. I Emilkę na dokładkę;) Bo żeby te wiśnie obrobić trzeba było jechać po drylownicę. I taki się bonus trafił po drodze;) A Gacuś używa życia pełną gębą;))) Świetne foto:)
OdpowiedzUsuńFakt, przy samym pakowaniu do słoików jakoś bardzo się nie nabrudziło, gorzej było przy drylowaniu, o dziwo wszystkie poplamione ubrania wyprały się w pralce bez problemu :-)
UsuńJa zaopatrzyłam się w drylownicę w sklepie i żadnych bonusów nie dostałam ;-))) Ale stwierdzam, że drylownica jest do d... bo tyle pestek poznajdowałam potem w wiśniach, chyba na przyszły rok będę drylować nożykiem.
Gacuś hedonista :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Bo te drylownice to się faktycznie do niczego nie nadają. My nauczeni doświadczaniem z poprzednich lat sprawdzamy jeszcze wiśnie ręcznie. A i tak do dżemu się jakieś pestki dostały;) Ja chciałam drylować nożykiem. Ale reszta się uparła żeby jechać. No to pojechali...
UsuńTe holenderskie kafelki nadal piekne!
OdpowiedzUsuńU nas w tym roku nie ma urodzaju na wisnie, niestety, te pare na drzewie po prostu sie zje zywcem.
W takiej sytuacji pozostaje tylko targ. Ja kupiłam wiśnie na giełdzie rolniczej, bo nie mam swojego drzewka wiśniowego.
UsuńOOO przetwory wiśniowe są znakomite. Ja nie robię w tym roku nic z wiśni, bo stare drzewo wiśniowe padło i już wiśni nie mamy.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie zimy bez herbaty z sokiem wiśniowym. Szkoda drzewka u Pani, trzeba posadzić nową wisienkę :-)
UsuńU nas w tym roku nie będzie wiśni.
OdpowiedzUsuńA ja o dziwo nie robię w tym roku potworów w ogóle. Nawet pomidorów.
Też zwróciłam uwagę na porządek w kuchni - u nas wszyscy są zazwyczaj cali wiśniowi. :) No może pierzaki nie. ;)
Ja oprócz wiśni też nie robię innych "potworów" w tym roku. Chyba, że coś mnie nagle najdzie ;-) Wiśniowe kociczki, to musi być fajny widok :-)
UsuńPrześlicznie wyglądasz, Aniu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu, miło mi bardzo :-)
Usuńja się wiśniami podzieliłam w tym roku ze szpakami. mamy tylko kilka słoików konfitur. dobre i to, bo w ubiegłym roku wisni nie było wcale.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
Ja już nie liczę na drzewa u rodziców (też w tym roku dzielili się ze szpakami), tylko kupuję na giełdzie rolniczej. Pozdrawiam Ewo :-)
UsuńMniam ! Kocham wiśniowe przetwory :-)
OdpowiedzUsuńPiękna z Ciebie gospodyni ;))
Dziękuję Amyszko :-)))
UsuńJa też kocham wiśnie słoikowe :-)
mieszasz jak w kotle czarownicy ;) ale pewnie przetwory wyszły przepyszne :)
OdpowiedzUsuńTy pracujesz, a Gacuś.. ;) odpoczywa ;)