Wczoraj wieczorem przybył na nasze podwórko śliczny kocio i zaczął się do nas bardzo łasić. Nie odstępował nas na krok, asystował przy pracy na działce, cały czas miauczał żeby go głaskać, dawał się brać na ręce, dał sobie wyrwać kleszcza - słowem czyjś oswojony kotek. Problem zrobił się, gdy już było ciemno i chcieliśmy wracać do domu. Kot został pod drzwiami i miauczał długi czas, co było robić - wpuściliśmy natręta. Pies oszalał, ale chyba z radości, że jest nowy do zabawy, niestety - nowy nie wykazał się wobec psa podobnym entuzjazmem, ale w sumie nie było najgorzej. Tośka obcego zlekceważyła, Gacek bardzo go osyczał, Kocia tradycyjnie zwiała na górę. Nowy troszkę się bał, trochę syczał, ale chodził krok w krok po domu za nami i nie wykazywał chęci na wyjście. No to został na noc, G. obudził się z kotem na brzuchu ;-) Dziś rano wypuściliśmy go, poszedł w sobie tylko znane miejsca, ale za 2 godziny był z powrotem. Sąsiadka twierdzi, że nie jest to kot nikogo z bliskiego sąsiedztwa, że już od jakiś dwóch tygodni kotek przesiaduje u niej w stodole. Mógł komuś uciec, albo został wyrzucony. Wydaje się też wykastrowany (na moje oko). No i co teraz??? Chyba nam się powiększyła rodzina ;-) Postanowiliśmy, że jeśli nikt się po niego nie zgłosi, kotek zostanie z nami. A jeśli tak będzie to, wyjaśniając tytuł posta, będziemy już mieli wszystkie kolory kocie pod naszym dachem :-)
Oto "nowy", którego na razie nazwaliśmy wstępnie Bursztynkiem:
Śliczniak z niego, prawda? No i muszę napisać, że jestem dumna z moich futer, że tak bezkrwawo przyjęły nowego kolegę:
Bursztynek zaliczył już spanie na człowieku razem z Tośką (program obowiązkowy wszystkich naszych futer):
A na koniec (żeby rezydenci nie byli zazdrośni) trochę Gacka - samochodowego akrobaty:
Na zdjęciu powyżej czaił się do skoku na drugie auto, szkoda, że nie udało mi się go złapać w locie ;-)
Tulipki już przekwitają, więc ostatnie spojrzenie na moje różowe piękności:
Dziś posadziłam dalie, już się nie mogę ich doczekać :-)
Ciekawe czy Bursztynka będzie ktoś szukał, w tym tygodniu planuję wziąć go do weta, żeby sprawdził stan zdrowia i wiek, wydaje mi się, że to młody, około roczny kotek. Ale jaki teraz mamy młyn przy karmieniu - 4 koty i pies, miaucząco-szczekające stado, skaczące na widok jedzenia i warczące na siebie nawzajem, podłażące pod nogi. Dzięki nim i my stajemy się akrobatami ;-)
Miłego tygodnia dla wszystkich, pozdrawiamy całą naszą wielodzietną (wielofutrzastą) rodziną :-)
no proszę, Bursztynek wiedział, gdzie szukać pomocy :) śliczny jest!
OdpowiedzUsuńTeż jestem dumna z Twoich futer (i kocich i psiego), że bezkrwawo przyjęły nowego kolegę. Wesołą masz rodzinkę teraz, już wyobrażam sobie ten młyn przy jedzeniu :)
Ściskam Was wszystkich!
Kotek wydaje się zadbany, więc boję się, że się ktoś po niego zgłosi.
UsuńRównież ściskam Cię mocno Kasiu Podróżniczko :-)
hm tak samo myślałam, jak Łini przyszedł do nas na balkon - taki śliczny kotek, na pewno komuś uciekł... wywieszałam ogłoszenia na osiedlu, poinformowałam wetów, umieszczałam info w Internecie... i nic, nikt go nie szukał...
Usuńwięc bestia została z nami :) na zawsze :)
Ludzie pozbywają się zwierząt bardzo łatwo - to okrutna prawda :( dobrze, że Bursztynek trafił na Was, wiedział dokąd iść i kogo nie odstępować na krok!
Ucałuj go od nas koniecznie :*
za miesiąc szykuje mi się kolejna podróż :D
Kasiu - melduję wykonanie zadania, Bursztynek wycałowany :-) Jestem bardzo ciekawa Twojej kolejnej wyprawy :-)
UsuńMajowy Bursztyn...
OdpowiedzUsuńZawsze przed długim weekendem przed 1 maja ludzie wyrzucają koty po drodze jadąc na wczasy....
Przecież kot sam sobie poradzi na wsi...
Znamy to niestety...
Śliczny i pod kolor stadka :-)))
Niech zostanie u Was , tego mu życzę...
Głaski dla całej gromadki ! :-)
Ja też mam nadzieję, że śliczniak zostanie z nami Krysiu, jest takim milutkim pieszczochem jak Gacuś :-) Pozdrowienia i głaski dla Twojego stadka :-)
UsuńAle Bursztynek ma szczęście, że trafił do Was :) Ciekawa jestem czy ktoś po niego się zgłosi, ale lepiej chyba żeby nie, bo wpasował się do Waszej rodzinki idealnie :)
OdpowiedzUsuńTeż ym wolała, żeby nie, Aniu! Taki fajny chłopak z niego :-)
Usuńsama jestem ciekawa, czy kociak ma własciciela. dziwne, że nikt go nie szuka...
OdpowiedzUsuńu was będzie mu dobrze.
nie tylko mnie powiększa się rodzina...
Mam nadzieję Ewo, że rudas z nami zostanie. Rodzina się powiększa, może wystąpimy o kartę rodziny wielodzietnej ;-)))
Usuń:) Te rude już tak mają, przykleją się do człowieka i nie ma wyjścia :D Ale fajną tworzycie rodzinę i wygrzani będziecie porządnie ;) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńO tak, kocie kaloryfery zadbają o nasz komfort cieplny ;-))) Bursztynek "przytrafił się" nam jak Tobie Wituś, mam tylko nadzieję, że reszta towarzystwa nie będzie mu przeszkadzać. Pozdrowienia Elu :-)
UsuńKtoś nam zwędził Ludzika;)))) A tak serio to Bursztynek jest prześliczny. Nasz Rudzielec też został znaleziony wykastrowany. Choć okoliczności samego znalezienia były raczej tragiczne. Ja bym nie liczyła, że się znajdzie właściciel. Chociaż wszystko jest możliwe. Całusy dla całego STADA:*
OdpowiedzUsuńMoże to jakiś brat bliźniak Ludzika ;-))) Pisałaś kiedyś jak do Was trafił Ludzik? Bo nie kojarzę. Całuski przekazane, póki co moją jedyną obawę stanowi fakt, że rudas konsekwentnie omija kuwetę. Mam nadzieję, że nie zrobi jej sobie np. za szafą ;-)
UsuńPozdrowienia, całuski i głaski dla Was :-)
Chyba nie pisałam bo to było jeszcze za czasów starego bloga. Ale kiedy zabierałyśmy Rudego z podwórka to był już jedną nogą za tęczowym mostem:( Ale szybko udało się go przekonać żeby jeszcze trochę został. Na szczęście. Mam nadzieję, że Bursztynek jednak skorzysta z kuwety. Oby;) U nas też głaski i całuski przekazane:)))
UsuńSmutna historia, ale dobrze że z happyendem.
UsuńA nasz Buszek już się kuwetkuje, ale ulga :-))))
Ale ślicznota!
OdpowiedzUsuńKolorowo u Was :)
Wiedział kociaczek gdzie przyjść :)
Swoją drogą na zaniedbanego nie wygląda, a jak jest wykastrowany w dodatku to raczej stawiaaąbym że się zgubił. Ale wiem jak to jest na wsi, ciężko będzie znaleźć właściciela.
Wymiziaj Aniu wszystkie futrzaki ode mnie, pozdrawiam cieplutko:)
Prawda, Basiu, jest piękny ten Bursztyn. Mam nadzieję, że u nas zostanie. Straszny miziak z niego ;-) Umie się wkupić w łaski ;-)
UsuńDziękujemy za głaski i odwdzięczamy się tym samym, uściski Basiu :-)
Kot piękny. Obstawiam, że został wyrzucony. Dobrze, że trafił na Was.
OdpowiedzUsuńAlbo komuś uciekł i nie wie jak wrócić, albo został wyrzucony. Tak czy siak ma u nas metę albo do znalezienia się właściciela albo na zawsze. Mąż od razu się w nim zakochał ;-) Z charakteru - drugi Gacuś :-)
Usuńsliczny bursztynek! podziwiam i dziekuje ci za to jaka jestes osoba!
OdpowiedzUsuńnie pomyslalas zeby szukac innych wlascicieli, tylko przygarnelas go do was:)
:*
Dziękuję Moniko za miłe słowa. Trzeba było jakoś pomóc biedakowi, mam nadzieję, ze stosunki między kotami ułożą się poprawnie, na razie trochę syczą na siebie ;-)
UsuńPiękny Bursztyn.Skojarzył mi się z Amyszkowym Bucusiem,tylko sierści ciut mniej u Bursztynka:)Musiał do kogoś należeć bo jest zadbany,albo od dłuższego czasu obcy ludzie o niego dbali.Niech się zdrowo chowa.Serdeczności dla Was i całego stada:)
OdpowiedzUsuńA mi się skojarzył z Karmelkiem Amyszki Tereniu -)
UsuńDziękujemy za życzenia i pozdrawiamy :-)
Bursztynek jest cudowny!!! wygląda na domowego kotka, którego ktoś po porstu wyrzucil, niestety.... Kociska tak maja, ze znajduja zazwyczaj dobrych ludzi, takich jak Wy i całkowicie się ich nie boja, wyczuwają. ze u nich będą szczęśliwe i jakby nigdy nic wprowadzają się jak do siebie:-) Buziaki dla Was Wszystkich!!!! szalenie podoba mi się Wasze futerkowe stadko!
OdpowiedzUsuńNa pewno jest domowym oswojonym futrzakiem Basiu, choć miał opory przed wejściem do kuwety, dziwne. Mi tez się teraz podoba nasze stadko kolorowe, gorzej z rezydentami, one mają już dość zmian, które im ciągle fundujemy, co rusz jakiś nowy kot w domu i jeszcze pies na dokładkę ;-) Ściskamy mocno Basiu :-)
UsuńAle cudny rudziaszek <3 :-) Garną się do Was zwierzęta bo czują dobrych ludzi ;))
OdpowiedzUsuńWygląda jakby u Was był od zawsze i niech tak zostanie :-D
Uściski dla Was :-)
Póki co nikt go nie szuka, więc szanse na zostanie u nas rosną :-)))
UsuńSie nie dziwie ze nie chcial wejść do kuwety kilku kotów, pewnie wcześniej mial swoja.. A sama wiesz koty wyczulone powonienie maja :)
OdpowiedzUsuńJuż na szczęście wszystko jest ok, rudas się kuwetkuje. Chyba na początku przerażała go kryta kuweta, więc mu otwieraliśmy, a teraz już się nauczył korzystać z zakrytej :-)
UsuńBursztynek wygląda jak Bobeczek - kocur moich rodziców :-))) Jest śliczny i pasuje do rodzinki :-) Pozdrowienia, również od moich "wariatów" .
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo Elizo i wzajemnie :-)
Usuń"Nowy" jest wspaniały! I miał wiele szczęścia, że w końcu Was znalazł!
OdpowiedzUsuńBuziaki dla całej Waszej rodzinki!!!!!
Dziękujemy Aniu, ciumki dla Ciebie i Twojego stadka :-)
UsuńWygląda na zadbanego i widać dobrze się czuje na salonach. Do nas też kiedyś przyszedł kotek, był tydzień i sobie poszedł. Nam było smutno bo się już z nim zaprzyjaźniliśmy, ale widocznie był u nas tylko tranzytem;))) Buziaki:)))
OdpowiedzUsuńFajnie to określiłaś Haniu: "był tranzytem". Mam nadzieję, ze Bursztyn zostanie jednak u nas na stałe :-)
UsuńŚliczny rudzielec i świetnie trafił, szczęściarz. Miło popatrzeć na Wasze stadko i na tulipki. Bardzo lubię dalie, czekam na fotki :o)
OdpowiedzUsuńWitam Cię hersylio serdecznie u mnie na blogu :-)
UsuńJa też już czekam z niecierpliwością na moje roślinki, tylko boję się, ze te deszcze mogą narobić szkód w ogrodzie. Pozdrawiam :-)
Przeuroczy kocurek z Bursztynka :-) To chyba wypada życzyć, żeby nikt się po niego nie zgłosił bo zauroczenie chyba obustronne. A żeby Gackowi nie było smutno to proszę wygłaskać to łaciate futerko ode mnie :-)
OdpowiedzUsuńEwciu, wygłaskałam go za wszystkie czasy, to mój najukochańszy zwierz :-) Na razie ani widu ani słychu o poprzednich właścicielach Buszka :-)
UsuńAniu, zakocony dom, to też dom szczęśliwych ludzi. Rude jest śliczne, wiem coś o tym :)) Kotecek wiedział gdzie skierować swoje łapki aby zaniosły do tam gdzie znajdzie ciepły kąt do spania, jedzenie i bezinteresowną miłość Człowieka. Niech Wam się dobrze chowa i nie przysparza problemów sobie i domownikom.
OdpowiedzUsuńBuziaki i miziaki :))
Jaguś, dołączyłam do grupy rudo zakoconych :-) Przy okazji głaski dla Filka :-)))
UsuńPozdrawiamy :-)
Jest piękny i widać, że dobrze mu z Wami.
OdpowiedzUsuńByć może ktoś za nim tęskni...
Dałabym ogłoszenie, może czeka jakieś dziecko na niego :(
Jeśli nie, to znalazł najodpowiedniejszy dom jaki znam ;)
Sabinko, przeglądałam ogłoszenia na lokalnych portalach i nic. Chyba Bursztynek zostanie z nami.
Usuńprzyznać trzeba że kotysz ma szczęście trafiając na dobrych ludzi i czworonogi z tych nie awanturujących się. ja niestety nie mam tyle szczęścia i Sam o ile w najbliższych dniach nie znajdzie domu będzie musiał trafić do schroniska.
OdpowiedzUsuńWiesz Beatko, sama jestem dumna ze swoich zwierzaków, że takie sa pokojowe, nawet Fela dobrze przyjęła nowego kota. 3mam mocno kciuki za Sama, szkoda pieska :-(
UsuńJakie interesujące wieści! Czyli Amber w spolszczonej i męskiej wersji? Świetnie. :)
OdpowiedzUsuńGratulujemy dokocenia i mamy nadzieję, że nie będzie ani tymczasowe ani "tranzytowe". :)
Mizianki dla całej czeredy i pozdrowienia dla Personelu. :)
Bursztynek (spolszczona wersja Amber) już niestety jest nieaktualna, przegrała w praktyce z Rudasem (wiem, mało oryginalnie). Teraz to już nasze dokocenie na pewno nie będzie tymczasowe, bo Rudaska nikomu nie oddam :-) Fajny z niego chłopak jest :-)
UsuńDziękujemy Kasiu za pozdrowienia i Wam przesyłamy również moc ciepłych myśli :-)