środa, 5 września 2012

"Chińszczyzna"

Dawno nie było u mnie nic kulinarnego, więc nadrabiam ;-)

Podczas ostatniej wizyty we Wrocławiu (tak wspaniale ciepło opisanej przez Anię) skusiłam się na chińskie jedzenie i postanowiłam sama w domu upichcić coś podobnego. Miała to być wołowina na ostro z ryżem. Ale - w naszym sklepie wołowiny akurat nie było ;-), Grzesiek strasznie kręcił nosem na "ostre" (ach, niech mi ktoś wymieni chłopa na takiego co lubi pikantnie zjeść!), i ryż też mi się skończył (co odkryłam po powrocie z zakupów ;-)
Zrobiłam więc wszystko inaczej niż w przepisach, nie wiem co chińskiego pozostało w mojej potrawie (chyba tylko grzybki i sos sojowy), ale smakowała nam bardzo i była łatwa w zrobieniu, więc dzielę się swoim eksperymentem:

Pojedynczy filet z kurczaka kroimy na kawałki i solidnie podsmażamy. Do podsmażonego kurczaka dodajemy pokrojoną czerwoną paprykę (i ci, którym nikt nie marudzi, mogą dodać trochę papryczki chilli). Chwilę przesmażamy razem, po czym dodajemy pokrojoną w słupki marchewkę, kalarepkę (zastępuje nieprzełykalnego dla mnie bambusa), pora, 2 drobno pokrojone łodygi selera naciowego i ugotowane grzyby chińskie. Chwilę wszystko razem smażymy, po czym dodajemy 3 łyżki sosu sojowego, sól i 2-3 łyżki bulionu warzywnego. Dusimy jakiś czas (warzywa muszą być jędrne, a nie rozgotowane), parę minut przed końcem dodajemy wyciśnięte 2 ząbki czosnku. Jemy z ryżem lub kuskusem lub co kto lubi :-)



Smacznego :-)

25 komentarzy:

  1. Apetycznie brzmi, ja lubię kuskus :-)
    Bardzo prosty przepis, trzeba wypróbować ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. przepraszam,ale jak zaczęłam czytać to dostałam ataku śmiechu...i śmieję się wciąż...a myślałam,że tylko ja jestem taka roztrzepana///przypomniało mi sie jak w takich momentach mój wuj mawiał...jakbym miał jakieś mięsko to bym ugotował ci ogórkowa...ale nie mam ogórków!!!:)))Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Qrko :-))) Lubię takich wujków z poczuciem humoru :-)
      A śmiech to zdrowie, więc korzystajmy :-)

      Usuń
  3. Z eksperymentów powstają często najlepsze potrawy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda fajnie, pewnie jeszcze lepiej smakuje ;) Muszę wypróbować, bo uwielbiam nowości :D więc pożyczam przepis ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo, mam nadzieję, że Ci posmakuje :-)

      Usuń
  5. Uwielbiam chińszczyznę i uwiebliam eksperymenty kulinarne, ale mi smaku narobiłaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to moje danie to taka 100%-owa chińszczyzna, ale smaczne ta to było ;-))) Pozdrawiam Anetko :-)

      Usuń
  6. smakowicie wygląda a zdjęcie pachnie kuszącym obiadkowym aromatem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadnij do nas na obiadek :-)))

      Usuń
    2. dzięki :) nawet ktoś mi juz tutaj obiecał zaserwować tę "chińszczyznę" ;) ale podzielę grymasy G. bo co za ostro to jednak nie zdrowo, a i smaku składników za bardzo nie można poczuć jak tak wszystko zionie papriczkami czilijkami :D

      Usuń
  7. Eksperymenty kulinarne fajne są. Zazwyczaj wychodzą z nich pyszne dania :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Ewo, bardzo lubię taki nowe kuchenne pomysły :-)

      Usuń
  8. Mniam!!!
    Pocieszę Cię, że moja chińszczyzna też jest zawsze tylko z nazwy! A w niej - wszystko co pod ręką. Taki chyba nasz dawny a'la bigos. Ha, ha, ha!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój Krzyś robi podobne, dodaje tylko jeszcze drobniutko posiekany imbir (odrobinkę), żeby było bardziej po chińsku.
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imbir to jest to :-) Dzięki za podpowiedź. Do tej pory stosowałam go do herbaty głównie, ale następnym razem dodam do tej potrawki :-) Pozdrówki i głaski :-)

      Usuń
  10. O nie nie nie nie. Żadnych ostrości (G. ma rację). Jeszcze tylko usunąć mięcho (koty zjedzą) i będzie i d e a l n e. :)))) :D
    Pozdrawiam, Aneczko. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, ja mięsa też nie jadam często, a właściwie bardzo bardzo rzadko. ale są tacy w naszym domu ;-) którzy strasznie narzekają na ten stan rzeczy i skarżą się, że są głodzeni ;-) No a gotowanie dwóch obiadów to przesada jednak. więc jest zgniły kompromis - mięso się zdarza choć nie tak często jak niektórzy sobie życzą i nie tak rzadko jak ja sobie życzę.
      A co do ostrości - nie wiecie co tracicie ;-))))
      Ściskam Kasiu :-)

      Usuń
  11. Smakowite :-))) Zazdroszczę każdemu kto umie eksperymentować w kuchni i to jeszcze z sukcesami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę no, znów mi Twój komentarz wywaliło do spamu i dopiero teraz się zorientowałam. Ale ten Blogger jest denerwujący. Moją koleżankę, która tu komentuje też zawsze wrzuci do spamu, wrrrrrr!

      A chińskie danie polecam. W ogóle jakoś obiadowo to mam polot w kuchni, ale np. w pieczeniu to jestem noga ;-) Pozdrawiam

      Usuń
  12. Bardzo podoba mi sie wpis i filmik waszej nowej znajomej z Wrocka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania bardzo nas zaskoczyła Spirytko, było nam bardzo miło, gdy zobaczyliśmy Jej wpis :-)

      Usuń