Poszliśmy też odwiedzić zwierzaki w Zoo, gdzie zakochałam się w lemurach Wari - były tak rozbrykane, że ciężko im było zrobić fotkę: Tata Ryś pilnując młodych wydeptał ścieżkę na trawie:
Wielki Ptak z Ulicy Sezamkowej:
I moje marzenie:
Koza była tak przyjazna, wystawiała łepek do głaskania i chciała zjeść mój plan Zoo ;-)
Zakręcona jak baranie rogi:
Co słychać Panie Tygrysie?
-A nic nudzi mi się.
Czy chciałby Pan wyjść zza tych krat?
-Pewnie! Przynajmniej bym Pana zjadł ;-)
A oto tytułowe ślady Gacka, odnalezione we wrocławskim Zoo:
Koty przeszły przez te 3 dni chrzest bojowy, po raz pierwszy zostały na tyle czasu bez nas, za to z "dziadkiem" ;-) Dziękujemy bardzo za opiekę nad naszymi futrzastymi skarbami.
Ich entuzjazmu, gdy krótko przed północą zawitaliśmy w domu nie da się opisać. Brykały niczym Wari w Zoo :-)
We Wrocku spędziliśmy uroczy wieczór z Anią i JejCiJem, dziękujemy Wam za spotkanie Kochani :-)
Jakie śliczne zwierzaczki w plamki :-)
OdpowiedzUsuńMyślisz ,że Gacek ma coś wspólnego z nimi ??! :-)))
No przecież jest łaciaty, lol
UsuńW.
Krysiu - wspólne łatki ;-)
UsuńWiem wiem, tylko ja o pochodzenie pytałam :-)))
UsuńKto to wie, jakie Gacek ma korzenie ;-)))
UsuńNice. :D
OdpowiedzUsuńW.
Gackowe kuzynostwo pięknie uchwycone:) Fajna ta wasza wycieczka:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy i pozdrawiamy :-)
UsuńWrocek to naprawdę wspaniałe miasto :-)))
OdpowiedzUsuńZgadzam się Alu :-)
UsuńO jak fajnie :)! Zazdroszczę i wyjazdu i spotkania z Anką Wrocławianką :D... Łaciate są śliczne :)
OdpowiedzUsuńSuper by było zrobić kiedyś jakieś takie blogowe spotkanie kociarzy, gdzieś w połowie drogi, np. w Krakowie :-)
UsuńJestem za :)!
UsuńŚwietne zdjęcia zwłaszcza to przy kasztanie i jakie ładne ujęcia zwierzaków. A śladów wszystkich kociastych pasowałoby się równiez doszukiwać u Pana Tygrysa :) a i Ryszarda miałaby tu swój ślad w postaci Pana Rysia ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację Aga. A Tygrys dokładnie taki sam jak na naszym kocu drzwiowym ;-) Pozdrówki Babbo :-)
Usuńaż wstyd się przyznać ale we Wrocławiu nigdy nie byłam, a zważywszy jeszcze na Wasze wspaniałe towarzystwo, ZAZDROSZCZĘ WAM TAK BARDZO ŻE ... AŻ !!!
OdpowiedzUsuńJa byłam drugi raz w życiu, bardzo mi się Wrocław podoba :-) Może kiedyś spotkamy się blogową grupą gdzieś ?
UsuńMoże następnym razem uda nam się spotkać ;)
UsuńMam nadzieję Amyszko :-)
UsuńCudne zdjęcia zwierzaczków...ehhh, dopiero sobie uświadomiłam jak ja dawno w ZOO nie byłam:-0 Pozdrawiam zakochanych ♥:)))
OdpowiedzUsuńA ja właśnie odpisując na komentarze i głaskając Gacka rozłożonego przed monitorem, uświadomiłam sobie jak cudownie jest mieć swoje własne zwierzaki, czego przez tyle lat nie mogłam doświadczać :-)))
UsuńŚciskam mocno Ewciu :-)
Prawdziwa Gackowa epidemia!:)) Świetnie to wyśledziłaś:)
OdpowiedzUsuńMnie (nam) też było bardzo miło i dam temu wyraz jutro u siebie:)
Ja Gacka ślady wszędzie wypatrzę ;-)
UsuńJutro zaglądam do Ciebie niecierpliwie :-)
I jakbym przekroczyła jakieś granice to rób aferę:)
UsuńNie stresuj się Aniu :-) Na pewno będzie ok :-)
UsuńWspaniałe chwile. A ślady Gacka - interesujące.
OdpowiedzUsuńDziękujemy, co łaciate to gackowe - w moim odczuciu ;-)
UsuńBardzo fajna wycieczka, trochę zazdroszczę, bo mnie się w tym roku nie udało zwiedzić Wrocławia ;)
OdpowiedzUsuńZ Krakowa masz "troszkę" bliżej, więc może jeszcze nic straconego Elu :-)
UsuńTe łaciate faktycznie są urokliwe! Bardzo!
OdpowiedzUsuńMiło jest wyjechać, pozwiedzać, pooglądać. Ale jeszcze milej wrócić do domu pełnego swoich kochanych Gacków!?
Wrócić do swoich futer (i swojego łóżka) jest najlepiej na świecie Aniu :-)
UsuńZ przyjemnością przeczytałam twoja relację, i obejrzałam:), wcześniej byłam już u Ani na blogu. Super, że spotkałyście się, w realu nie każdy chce podtrzymywać znajomość.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do mnie zaglądasz Anetko :-)
UsuńNie byłem jeszcze we wrocławskim zoo, może czas to naprawić.
OdpowiedzUsuńAkurat teraz jest tam duży remont, budują afrykarium na samym środku zoo, jest trochę utrudnień, ale i tak jest super. Zwłaszcza w pochmurne dni, gdy nie ma tłumów :-)
UsuńMieszkam we Wrocławiu całe życie. Zawsze się cieszę, kiedy ktoś spoza Wrocławia zachwyca się miastem. Słabo się zachwycam, bo znam to miasto od podszewki i przeżywam na co dzień wszystkie trudności (komunikacyjne są na miarę naprawdę wielkich miast, a Wrocław - mimo swojej megalomanii - nie jest wielkim miastem).
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie trafiliście do Rynku w czasie hucpy Euro, bo była tam strefa kibica i strefa "tojtojek".
W sumie to chyba często tak się dzieje, że nie doceniamy tego co mamy na codzień, a zachwycamy się tym co nam obce :-) Nam Wrocław bardzo się spodobał, na pewno wrócimy tam jeszcze kiedyś. Pozdrawiam
UsuńOch gdybyście we Wrocławiu spędzili trzy dni o trzy dni wcześniej (24-27.08), to spotkałybyśmy się w rzeczonym Ogrodzie!:))
OdpowiedzUsuńCzytałam Papryczko u ciebie o Waszych "wojażach" wrocławskich. Szkoda, że się nie spotkaliśmy. Pozdrawiam
Usuń