Zastanawiam się, czy ona nie będzie nieszczęśliwa zamknięta w domu - kot, który kilka lat żył na wolności i bez ludzi, hmmm ....
A oto i nasz mały wypłosz:
Rozkoszny Gacek:
A w weekend wybraliśmy się do lasu na spacer i - mieliśmy taka nadzieję - na grzybki. Las zachwyca kolorami o tej porze roku:
Na poniższym zdjęciu ja widzę nogę słonia, a Wy? ;-)
A tyle grzybów znaleźliśmy w czasie wyprawy:
Ale nic to, ponieważ takie oto skarby wyrosły nam na podwórku przed domem:
Dziś natomiast Rysia uświadomiła mi, że mamy zimno w domu:
Biedny futrzak musi się dogrzewać;-))))
I tak to mija jesień na naszym Podkarpaciu (żeby nie powiedzić na naszych Węgrzech ;-)))
Moja ukochana Rysia wygląda prześlicznie! A to najważniejsze!
OdpowiedzUsuńCo do tęsknoty... To chyba tak. Chyba może tęsknić za wolnością. Ale mam nadzieję, że szybko się przekona, że u Was też ma wolność, tylko inną.
Jesień macie przecudną.
A na grzybki chyba ciut za późno... U nas już się skończyły. No, można czasem jeszcze kilka kurek znaleźć. Takich grzybowych, nie gdaczących!
Całuski dla całego Waszego domku!
Aniu - u nas w tym roku w ogóle nie było grzybów :-( Całkiem bezgrzybny sezon mieliśmy. Na szczęście mam coś jeszcze zachomikowane z ubiegłego roku ;-)
OdpowiedzUsuńo do Rysi - chciałabym, żeby była szczęśliwa i żeby odkryła takie domkowe radości i przyjemności.
Dziękuję Aniu za komentarz i serdecznie pozdrawiam :-))))
Jejku, jaka ona chudziutka się wydaje na ostatnim zdjęciu... Zdjęcia piękne... :). Ja jeszcze wciąż rowerem do pracy pomykam, ale już chłodno ciut...
OdpowiedzUsuńKciuki, żeby się Rysi poprawiło, może te badania coś podpowiedzą?.
I po co szukaliście daleko grzybów jak pod domem takie śliczne :-)))
OdpowiedzUsuńRysia dostosuje się do warunków domowych.
Wszystkie moje koty były wychodzące,
a teraz panika byłaby jakby kazali im wyjść :-)))
Rysia chudziutka ale przesłodka. Nasze podwórkowce Bazyl i Lenka zaakceptowały nową rzeczywistość. Mam nadzieję, że są szczęśliwe mając nas, kocie towarzystwo i pełne michy. Są miziaste, towarzyskie.Wierzę, że Rysia też będzie u Was szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńA Gacek rzeczywiście rozkoszny :-)
Jeżeli długo była bezdomna, to jej się spodoba w domu.
OdpowiedzUsuńU nas pewna ekspedientka dokarmiała bezdomnego kocurka, potem on zachorował i kuracja wypadła w okresie świątecznym - zabrała kota do domu. Po świętach nie pozwolił się wynieść z domu i tam już został.
Jak już Rysia wyzdrowieje, to ciała nabierze z pewnością. Z ostatniego zdjęcia wynika, że albo Gacek to wielki kot, albo Rysia taka malutka - wygląda przy nim jak kociak.
OdpowiedzUsuńAbigail - jest bardzo chuda. Ale pracujemy nad tym ;-))) Ja już rower odstawiłam, zdecydowanie za zimno, brrr
OdpowiedzUsuńJasna - ona mi w ogóle nie przypomina kota z zachowania. Nic jej nie rusza, w ogóle nie wykazuje chęci do zabawy, czy polowania, można jej sznurkiem machać przed nosem i nic. Naprawdę jest strasznie bierna, zastanawia mnie to ...
Ewo - oby się zieniła, bo mam wrażenie, że jest strasznie nieszczęśliwa. Czas spędza albo śpiąc, albo na parapecie patrząc w okno :-(
A Gacuś - tak, to kot nad koty :-)
Pani Haniu - jakoś boję się, że Rysia nie pasuje do wszystkich znanych mi kocich schematów ;-) Ale mam nadzieję, no i chyba nie ma wyjścia i musi zaakceptować sytuację ;-)
Przemku - Gacek nie jest taki wielki - waży 3,4 kg - w porównaniu z niektórymi blogowymi olbrzymami (jak np Filipek Amyszki czy Żwirek u Pana Wu) jest malutki, ale Rysia jest jeszcze mniejsza i faktycznie posturę ma jak kociak, a może mieć 2 lub 3 lata.
Wildzik ona dopiero przyzwyczaja się do normalnego domu...
OdpowiedzUsuńA i pewnie jeszcze ze zdrowiem do normy nie doszła...
Świetny blog :) KIcia prześliczna :)
OdpowiedzUsuńWitaj Klaudio, miło mi bardzo :-) Zapraszam częściej :-)
OdpowiedzUsuń