Rano było niezbyt pięknie, a potem się wypogodziło i trwa właśnie, podobno ostatni, piękny dzień tej jesieni. Mam nadzieję, ze akurat te prognozy się nie sprawdzą, tak kocham taką złotą i ciepłą jesień.
W domu wszystko układa się pomyślnie - prawie skończyły się syki, koty całują się noskami, Rysia rozbroiła Gacki swoją łagodnością i uległością. Martwi mnie jednak jej bierność, najchętniej całymi dniami by spała, czasem siedzi w oknie, rzadko robi sobie króciutkie spacerki po salonie. Miała tez 2 "wpadki kuwetowe", ale póki co wszystko wróciło do normy. Mała chyba trochę boi się krytej kuwety i póki co tylko sika tam, a bobki robi do miski, do której nasypaliśmy jej żwirku. Ale muszę powiedzieć, że dumna jestem z Gacusiów, że tak pięknie przyjęły nowego domownika, żadnej agresji z ich strony nie zaobserwowałam, nawet pozwalają jej wyjadać im mokre z miski, a to już jest coś ;-)))
Rysia ładnieje - niezaprzeczalny fakt, przede wszystkim odrasta jej sierść na pyszczku, co nas cieszy, bo wet mówił, że nie jest to takie pewne. Ugryzienie ładnie się goi, uszko też już coraz ładniejsze, choć nie jest pewne czy mała na nie słyszy, bo miała je mocno przegryzione w środku. Ale, co będę pisać, zobaczcie sami:
Rysia jest strasznie miziasta, ożywia się w zasadzie tylko wtedy gdy podejdzie się do niej, ach jaka jest wtedy zadowolona, mruczy, ociera się, wygina i podstawia do głaskania. Nie przepada natomiast za braniem na ręce, czyli wg nazewnictwa Pana Wu - nie jest naręczna ;-)
A poniżej Gacki:
Gacek długokończynny ;-)
Najdroższa łapeczka:
Gacek wcielenie szatana (może biskup Mering napisze w tej sprawie petycję do rządu i prezydenta, aby znieść internet ;-) :
I wcielenie łagodności:
Niewyraźne zdjęcie Koci, ale bardzo mi się podoba:
No i futra baraszkujące na podwórku:
Z moich obserwacji wynika, że nieważne ile by miały futra przestrzeni, i tak zawsze zmaterializują się przy ogrodzeniu, kombinując jak by tu uciec:
Pozdrawiam wszystkich czytaczy słonecznie i dziękuję za trzymanie kciuków za Rysiczkę. Stwierdzam, że my kociarze rośniemy w siłę. Coraz nas więcej, a jeden zaraża chęcią niesienia pomocy kotom drugiego. Coraz więcej nas angażuje się w pomaganie i ratowanie kocich żyć. To naprawdę wspaniałe!!! Dziękuję Wam za to kochani :-))))
Jaka piękna fotorelacja. Jest Rysia - piękna oraz Gacek jak zwykle powalający przystojnością. Spacerowe fotki budzą oczywiście moją zazdrość. Miło popatrzeć na to wszystko :-)
OdpowiedzUsuńTo wspaniale, że Rysia zdrowieje i wychodzi na prostą, no i jeszcze że trafiła na gościnnych pobratymców :D
OdpowiedzUsuńGacek ma rewelacyjny kolor oczu. Nie zgodziłbym się jednak z tym "wcieleniem szatana". Nie pasuje różowy nos i te oczy: nie przekrwione i nie żółte ;)
:)... No Rysia wygląda bardzo ładnie :)!... A zdjęcia pozostałej dójki słodkie (ach te łapeczki, wąsy i oczyska) - co do wychodzenia to się zgadzam... Dziś za obydwoma kotami ganiałam po okolicy... A co do jesieni - na meteogramie widzę, że w Bielsku jeszcze do piątku ładnie: http://new.meteo.pl/php/meteorogram_id_coamps.php?ntype=2n&id=686 - czego i Tobie życzę... ;)
OdpowiedzUsuńRozczulająca jest Rysia ,a jesienny spacerek z kotami świetny :)
OdpowiedzUsuńNam też szkoda tej pogody ...oby była taka złota i słoneczna jak najdłużej ;)
A my równo rok temu przywieźliśmy malutkiego Gucia - podrzutka - z podwórka mojej mamy ...
Zaimponowały mi Gacki gościnnością i łagodnością wobec Rysi i bardzo mnie to cieszy. Mała jest słodka, czy ona faktycznie ma takie duże uszy, czy to obiektyw tak je powiększył?
OdpowiedzUsuńMałe koty zwykle nie lubią na ręce...
Wspaniała sesja Gacusia :)
A to nie było rok temu tylko dwa jak wzięliśmy Gutka !
OdpowiedzUsuńAle ten czas leci - no jakby wczoraj ...;))
Piękne zdjęcia koteczków.
OdpowiedzUsuńRysia pięknieje w oczach :-)
Gacek wyszedł cudownie na zdjęciach.
Ma śliczne oczy.
Kicia tylko jedno zdjęcie ???
I oby ciepła jesień trwała jak najdłużej :-)
Ewo - dziękujemy za komplementy :-) Gacek faktycznie jest tak ładny, że zachwycam się nim co dzień, żeby tylko zarozumiały się od tego nie stał ;-)
OdpowiedzUsuńPrzemek - no tak, ten różowy noseczek za łagodnie wygląda, ale od czego fotoshop ;-)))
Abigail - a ja po paru ucieczkach Gacka i o mały włos nie dostaniu zawału ;-) już ich nie puszczam samych na podwórko, tylko siedzę sobie na ławeczce przed domem i sprawuję nadzór nad towarzystwem.
Amyszko - tak właśnie sobie pomyślałam, że przecież Gucio troszkę starszy jest. Jak w ogóle mogło wyglądać nasze życie, gdy nie było z nami naszych futrzaków (u Ciebie przynajmniej Filipek jest już bardzo długo). Wydaje mi się, że to nie było prawdziwe życie - te wszystkie lata bez kotów :-) Uściski dla Jubilata Domowego :-)
Pani Haniu - nam też zaimponowały. Nasza Kocia Pierwsza też była łagodna do czasu gdy do domu wpuszczaliśmy obcego kota - potrafiła przez godzinę, dwie (aż nie wypuściliśmy nieszczęśnika) atakować go, żeby się tylko pozbyć intruza. A tu łagodność i gościnność, tylko trochę syków na początku :-) Rysia jest bardzo chuda i ma chudziutki pyszczek - może stąd to wrażenie "gremlinowatości" ;-)
Jasna - no tak jakoś wyszło, że się Kocia nie chciała napatoczyć na obiektyw aparatu :-)))
A co do jesieni - tak tak tak!!!
Dziękuję willdzik :)
OdpowiedzUsuńU nas za czasów Filipka ,przewinęło się kilka innych kotków ,ale były tylko tymczasowo ...
Myślę że właśnie dlatego tak przyjaźnie przyjął dokocenie jedno i drugie :)
Kocia na "niewyraźnym zdjęciu" wygląda trochę jak moja Florka :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis (jak zwykle ;))! Piękne koteczki cieszę się, że Rysia wraca do zdrowia.
OdpowiedzUsuńWitam nowego Komentatora :-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko - dziękujemy, miło nam bardzo :-)