No i przyszła do nas zima z mrozem trzaskającym i śniegiem. Bardzo lubię taką pogodę, o ile nie wieje.
Postanowiliśmy dziś zainaugurować sezon sankowy, Grzesiek przyniósł "sprzęt" ze strychu i od razu wzięli go w obroty zawodowi testerzy:
Kiedy wszystko zostało dokładnie obwąchane i przetestowane, kontrolerzy pozwolili nam wyjść. Zdjęć z naszych leśnych szaleństw tym razem nie ma - ale wszystko odbywało się jak rok temu - co zostało uwiecznione na starym blogu - post z 19 stycznia (trzeba zjechać mniej więcej do połowy strony).
Po powrocie śnieżne szaleństwa chcieliśmy udostępnić kotom, ale nie były zachwycone. Gacek i Kocia miauczały i chciały do domu, tylko Rysia broniła honoru rodziny.
Przy okazji tych zdjęć widać jak bardzo wypiękniała - na zdjęciu poniżej można zauważyć, że po ugryzieniu nie ma ani śladu. Futerko jest zdrowe i błyszczące, po prostu kot jak nowy :-)))
Gacek przez większość czasu miauczał pod balkonem, drapiąc w szybę:
Potem na chwilę się ożywił:
Na koniec przyniosłam Kocię (mamy tylko 2 smycze, więc koty wychodzą partiami ;-):
Ale Księżniczce się nie podobało to białe coś, co mrozi łapki:
Na spacerku z wczoraj widać jak Kocia bardzo chce do domu:
A co jest najlepsze po spacerku? Właśnie to:
Na koniec dziękuję wszystkim, którzy wsparli nas swoimi komentarzami w poprzednim poście. Ciężko to napisać, ale "life still goes on" jak śpiewał Freddie. Lusia na zawsze pozostanie w naszej pamięci, jako wyjątkowe stworzonko.
Przepraszam też za małą komentarzową aktywność u Was (wszystko czytam), ale jestem właśnie "w oku cyklonu" ;-))) Wczoraj byłam w Krakowie (żeby zajechać na zajęcia o 9, musiałam wstać o 3:45, a wróciłam o 21:40). Jeden egzamin za mną, czekam na wyniki. Ten tydzień będzie najcięższy, bo w najbliższy weekend dwie kobyłki do zdania. Także jak wszystko dobrze pójdzie - w najbliższą niedzielę wracam do blogowej aktywności :-)
W pracy też coraz bardziej się zadomawiam, więcej ogarniam i mam nadzieję, że wszystko będzie szło dobrze. Po 3 tygodniach intensywnej codziennej rehabilitacji - z plecami jest nieco lepiej, choć nie zupełnie bezbólowo. Czas na wdrożenie planu B - czyli budowaniu mięśni (Maritt Bjorgen moim natchnieniem?), które podobno mam cienkie jak kartka papieru (wg rehabilitanta). Chyba nadejszła pora na kupno dresu i karnetu na siłownię ;-)))
PS: Ciągle proszę o 3manie kciuków :-)
Witaj!
OdpowiedzUsuńPiękna zima u Was. :-)
U nas dzisiaj rano było "jedynie" -17,5 stopni Celsjusza- ufff...
Bastek wieczorny spacer ze wzgędu na mróz obecnie ma skrócony.
Ale już niedługo wiosna - o, to znacznie lepsza pora roku!- i wtedy będzie naprawdę fajnie!
Pozdrawiamy!!!
M.N-Sz.
Ciociu - a my lubimy zimę, tzn. ja bardzie ;-))) Jakoś tak miło mi się kojarzy z dzieciństwem i sankami ;-) Ale fakt, zwierzaczki marzną. Pozdrawiamy również :-)
UsuńU mnie mroźno tylko śniegu prawie nie ma. Więc za pięknie nie jest. Za tu u Was... full wypas. Prześlicznie:) A moje niewdzięczne koty to latają na ten mróz co chwilę. Ja oczywiście co chwilę do drzwi żeby za długo nie siedziały. To posiedzą w domu z godzinkę i znowu na mroźną imprezę. Szlag mnie czasami trafia;) Ja swojego kota prowadzam na takiej automatycznej smyczy dla małych psów. Tzn. tego jednego, który nie słyszy. Polecam.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za zdrowie i rehabilitację no i oczywiście za egzaminy:) Cieszę się, że w nowej pracy wszystko się dobrze układa. I oby tak dalej. Pozdrowienia od mojej bandy dla Twojej bandy i dla Ciebie:)))) Dla Grzegorza oczywiście też:)
Dziękuję ashki i również pozdrawiam Twoją Bandę :-)))
UsuńMam nadzieję, że śnieg i do Was w końcu zawita :-) A koty to już tak mają - nie lubią zamkniętych drzwi - z którejkolwiek ich strony by się nie znajdowały ;-)
Trzymam mocno kciuki za zdaną sesję :) i za zdrówko oczywiście. Zima trzaska mrozem aż miło. Sosnowiec również mroźny, tylko śniegu troszkę mniej(tak jakoś skurczył się w czasie panujących mrozów. Nasze futra w ten mróz wychodzą tylko na sik i w podskokach szybciutko materializują się przy oknach aby je wpuścić do domu. Rysieńce do twarzy w tych czerwonych szeleczkach. Pięknota się z niej zrobiła, że hej :)
OdpowiedzUsuńJaguś - dziękuję bardzo :-)
UsuńFajnie Cię znów widzieć i słyszeć ;-)))
Rysia już bardzo fajnie wygląda - tak nas to cieszy :-)
ale fajnie u was zimowo.. pozdrawiam.w
OdpowiedzUsuńNo to siup w samolot i dołącz do naszych szaleństw :-)))
UsuńMusisz koniecznie szybko przylecieć, bo mam już nowy pomysł biznesowy ;-) Bardziej realistyczny niż ten ostatni - nawet G się podoba :-)
Piękną macie zimę ! U nas śnieg tylko gdzieniegdzie i to malutko :( Ale mroźno i wieje ;)
OdpowiedzUsuńRysia rzeczywiście wypiękniała ,no i fotki piękne :))
Kciuki trzymam za zdrówko i egzaminy :)
Brrr - własnie wiatru nie cierpię - i Ty chyba też - czytałam u Ciebie na blogu, że masz problemy z zatokami, to tak jak ja.
UsuńA za to lekki mrozik, śnieg, słońce i brak wiatru - to są warunki w których czuję się fantastycznie :-)
Dziękuję za kciuki i pozdrawiam :-)
Faktycznie Rysia to już zupełnie inna, piękna kociczka. Kciuki trzymam - owszem.
OdpowiedzUsuńPani Antonino - jestem z niej taka dumna :-)))
UsuńZa kciuki bardzo dziękuję :-)
Oczywiście trzymam kciuki za sesję.
OdpowiedzUsuńKoty wspaniale wyszły w śniegowym plenerze, a chodzić nie chciały, bo pewnie liczyły na te sanki - tak się przy nich napracowały
Pani Haniu - jak Pani świetnie zna ich naturę i potrafi wszystko wytłumaczyć - Pani jest po prostu wspaniałym kocim psychologiem :-))))
UsuńZobaczyłam sobie poprzedni wpis "sankowy" - bardzo mi się podobał, ale obejrzałam sobie też ten, w którym Rysia pojawia się po raz pierwszy... to nie ten sam kot! :) I futra więcej i zadowolona zdecydowanie bardziej. :)
OdpowiedzUsuńA Kocia jest jak Mała, tylko z brązowym noskiem. :)
U nas śniegu nie ma - za to jest mróz. :(
No i zapomniałam.
OdpowiedzUsuńKciuki trzymamy bezustannie. :)
Owco - bardzo dziękuję :-)))
UsuńFakt co do Koci i Małej - z jeszcze jedną różnicą - u Małej różowość jest w białej otoczce, a u Koci brązowy nosek jest w otoczeniu szarości :-)
Stan Rysi i jej zachowanie bardzo nas cieszy - teraz już nie widzę po niej (jak to było wcześniej) przygnębienia z powodu zamknięcia w domu, przeciwnie - reaguje na wszystko tak jak Gacki, z tą jedną różnicą, że nie boi się gości ;-)
Trzymam nieustannie!
OdpowiedzUsuńMoje futra uparły się dzisiaj wyjść na balkon, bo przecież tak pięknie świeci słońca. Jakoś na słowo nie chciały uwierzyć, że tam mróz i łapki im zmarzną. Po otwarciu drzwi, koty zamar(z)ły na progu.
Ze spaceru nic nie wyszło - koty oburzone wróciły na ciepłe poduszki!
Dziękuję :-)))
UsuńA jak to tak można kotki oszukać, niedobre słońce, zasłużyło na duży PAC ;-)))
Ależ Wam zazdroszczę tego śniegu i sanek. U mnie ciągle buro i ponuro.
OdpowiedzUsuńOdziu, życzę Ci śniegu w takim razie. Jeszcze trochę zimy przed nami, nie trać nadziei :-)
UsuńTrzymamy kciuki. Sesja na pewno super pójdzie!. Dobrze, że się pokazaliście i że sanki!!! Na śniegu koty wyglądają pięknie. Ale nawet moim syberyjczykom w łapki zimno. Urwis wychodzi dosłownie na sikanie i wraca ;)...
OdpowiedzUsuńAbigail - dziękuję :-)
UsuńKotki śniegowe są super, ale po chwili zastanowienia stwierdzam, że one są piękne w każdych okolicznościach ;-)))
A co do Urwisa - to dziwne, że chce mu się na sik wychodzić na zimno, a nie do kuwety :-)
Jejku jak pięknie - koty przecudnie wyglądają na śniegu!! Karina
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo za komplementy :-)))
UsuńOjejku tyle pięknych zimowych zdjęć :-)
OdpowiedzUsuńAle fajnie ...
Fakt, futra prezentują się na śniegu nienagannie :-)
UsuńKciuki za wyniki sesji.
OdpowiedzUsuńRyszarda faktycznie zmieniła się nie do poznania. Na tle śniegu w czerwonych szelkach prezentuje się wspaniale.
Pozdrawiamy.
Dziękuję Przemku :-)
UsuńPrzemiana Rysi baaardzo nas cieszy :-)
Bede trzymac oba dwa ;)
OdpowiedzUsuńRysia faktycznie wyglada jak nowa. Ladna kociczka z niej sie zrobila, ma idealne okraglosci.
Dziękuję Spirytko :-)
UsuńRysia doszusowała w urodzie do Gacków :-)
Rysia jest prześliczna! Nie poznałabym jej.
OdpowiedzUsuń