piątek, 28 października 2011

Rysia z kryjówki

Wchodzę dziś do pokoju, szukam Rysi, nie mogę znaleźć, aż tu nagle :


Rysia to kot ciepłolubny - nakaloryferowy ;-)

35 komentarzy:

  1. No lepszego legowiska to sobie chyba nie mogła znaleźć...cieplutko i w ukryciu:))) Moja kicia też uwielbia się dogrzewać na kaloryferze...czasami widzę, że już prawie "paruje", ale nie schodzi...widać tak jej dobrze:-)Pozdrowionka ślę cieplutkie:)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miejscówka super: kaloryfer + sąsiedztwo dwunożnych miejsca relaksu + oczywiście jak to przy kaloryferze okno na świat.
    Zajęcia pt. "gdzie jest kot" u nas ostatnio mają miejsce bardzo często. Filemon jak już da upust szaleństwu, to lubi się ukryć i obserwować personel nerwowo rozglądający się po mieszkaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna kryjówka!

    http://anek73.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. A są takie kotki są :-)))
    Może jeszcze brak jej energii i dochodzi do siebie ,
    to i ciepła szuka.
    Buziaczki i głaski dla panny Rysiówny :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. to ci dopiero mała spryciara:)- widać, że czuje się lepiej:) wydrap ją za uszkiem ode mnie i pozostałe Futerka również, a Was gorąco ściskam!!!:))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzielna Rysia! Dobrze ją rozumiem, bo ja też jestem ciepłolubna, tylko się na kaloryferze nie mieszczę ;)
    Futerko na pyszczku już odrosło! Rysia coraz ładniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. boooooooooossssssssssssssskkkkkkkkkkaaaaaaaaaaaa!

    OdpowiedzUsuń
  8. O, to mi przypomina chwile w domu rodzinnym, gdzie wszystkim było gorąco, a ja tuliłam się całymi wieczorami do kaloryfera :)
    Świetna miejscówka, dla kota po prostu ideał :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewciu - pokaż kiedyś swoją kotkę na blogu, bardzo proszę :-)

    Przemek - skąd ja to znam ;-)))

    Aniu - zgadzam się, choć szukając jej nie było mi do śmiechu ;-)

    Jasna - dziękujemy za głaski i buziaczki :-) A co do zachowania Rysi, to jest ona najdziwniejszym kotem z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia

    Basiu - dziękujemy i również pozdrawiamy całą Rodzinkę :-)

    will.ow - ja też tak mam. Po prostu przydałby się nam piec kaflowy, taki z zapieckiem - jak w starych ruskich bajkach ;-)

    Sabinko - dziękujemy :-)))

    Basiu - to mammy podobnie, to chyba niskie ciśnienie sprawia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki śliczny kotek, jakie fajne miejsce do spania :-)

    Długo nie zaglądałam tutaj, przeczytałam dopiero dziś jakie mieliście przeżycia z Rysią :-( Bardzo się cieszę, że wszystko w porządku i coraz lepiej! Rysia miała ogromne szczęście, że ją wzięliście. Pozdrawiam serdecznie ludzi i koty :-))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale się uśmiałam :))) Rewelacyjna miejscówka na zimę i foty :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ...pokażę Wilddziku...o wiele za mało moją "trójcę" dokumentuję:)Póki co...jeśli miałabyś wolną chwilę, to napisałam kiedyś notkę o tym, jak moje zwierzaki do mnie trafiły, może miałabyś ochotę zajrzeć?:)Post miał tytuł "Boni i Spółka"
    http://patchworld.blox.pl/2009/04/Boni-i-Spolka.html#ListaKomentarzy...serdecznie zapraszam...można się trochę ze mnie pośmiać:))) Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam:)!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jano - no właśnie pytanie czy ona jest szczęśliwa. Bo nie wygląda. Nie chce się bawić, całe dnie śpi albo spędza w odosobnieniu. I tęsknie patrzy przez okno :-(

    Amyszko - :-))))

    Ewciu - już pędzę poczytać :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. rozmawiałam ostatnio z Panią, która, razem z rodziną, zaopiekowała się Niuniusiem i stwierdziała że czasami sprawdza czy kot aby się nie przypala bo grzejniki nie dają sie dotknać a on nadal na nich leży. moje na leżenie na raczej są za duże ale pod, przy, obok tzn. bardzo blisko obok albo na nagrzanym parapecie to tak baaaardzo tak. a Rysia jakby troszkę się poprawiła... proszę o potwierdzenie mojego spostrzeżenia;)

    OdpowiedzUsuń
  15. PS.nie wszystkie koty lubią się miziać i przytulać do człowieka. Miki lubi Mela nie. długo zajęło mi zaakceptowanie zachowania Meli bo nie tak to sobie wyobrażałam zwłaszcza że jako kociak była zupełnie inna. tak już jest a koty kochamy przecież za to że nie są psami. a okno, moje na parapecie spędzają bardzo dużo czasu ale to przecież dla nich to samo co dla nas komputer albo telewizor i nie ma nic do poczucia szczęścia . pozdrawiam i ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  16. Miko - Rysia bardzo wyładniała i przybiera na wadze :-)
    A co do zachowania - to wszystko o czym piszesz to normalne - taka właśnie jest moja Kocia. Ale Rysia zachowuje się jakby nic jej ie interesowało, nic nie cieszyło. Tylko śpi albo patrzy przez okno :-( Tak jak pisałam - z takim dziwnym kotem jeszcze nie miałam do czynienia

    OdpowiedzUsuń
  17. a może ona ma depresję, wiem że to dziwnie brzmi ale osoba którą znam leczyła z tego swojego kota.

    OdpowiedzUsuń
  18. Może potrzebuje więcej czasu na adaptację i zebranie sił do brykania ...

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudne te Twoje koty!! Trochę podczytałam bloga i cieszę się, że z Rysią ok:)
    A czytaniu towarzyszy mi psikanie i katar, bo jakiś czas temu wróciłam od koleżanki, która ma dwa cudne koty, a ja mam na nie niestety alergie:(
    Więc moje objawy i Twój blog zgrał mi się dziś idealnie:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Miko i Amyszko - mam nadzieję, że się kiedyś choć trochę ożywi, bo jakoś tak się czasem zastanawiam czy jej nie wypuścić :-(

    Witaj Papryczko :-))) Cieszę się, że wpadłaś. Ja Twojego bloga odkryłam niedawno, ale zaraz po zobaczeniu obrazu z banera wiedziałam, że dodam go sobie do ulubionych :-) A notkę z alergizującymi fytrzakami też już przeczytałam :-) Zapraszam Cię w wolnej chwili na mój blog książkowy - www.wildddzik.blogspot.com - jeśli lubisz stare bajki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale sobie Rysia znalazła kącik :-)
    Może kocia jeszcze potrzebuje czasu, żeby do końca uwierzyć, że jest w domu. Że nie wyląduje znowu na ulicy. Mam nadzieję, że Rysia będzie się jeszcze bawić.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ewo, ona nie była wzięta tak dosłownie z ulicy - mieszkała w stodole razem ze swoją siostrą i córką. Może za nimi tęskni :-( I za takim swobodnym życiem na zewnątrz. Cały czas się nad tym zastanawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Mimo wszystko wydaje mi się,
    że ona potrzebuje więcej czasu,
    żeby przyzwyczaić się do nowej sytuacji.
    Koty tak jak ludzie , różne charaktery.
    No i musi nabrać sił ...

    OdpowiedzUsuń
  24. Słodka Rysia!
    Mika może mieć rację, że Rysia popadła w lekką depresję. Mam nadzieję, że wiosną jej wszystko minie. Moja kocica na jesień też robi się baaardzo apatyczna! Tylko je i śpi. A śpi najchętniej w tajemniczych zakamarkach. Wiosną budzi się do życia - podobnie jak niedźwiedzie i ... ja! ;-)
    Buziaczki dla Kociej Rodzinki!

    OdpowiedzUsuń
  25. No właśnie, tylko czy ta depresja nie jest np spowodowana tym, że ją "uwięziliśmy" w domu i tęsknotą za 2 pozostałymi kociczkami??? Choć ostatnio coś tam się troszkę rozruszała - jak na nią oczywiście. Nawet raz zapolowała na laserek ;-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  26. koty są mistrzami od wynajdywania tajnych legowisk - kiedyś przez godzinę szukaliśmy Pumki, która przyjechała do nas w odwiedziny.
    Cieszę się, ze z Rysią niemal wszystko już dobrze. Takie piękne duże uszy - szkoda by było amputować.

    OdpowiedzUsuń
  27. Haha, Pani Haniu - nas kiedyś odwiedziła koleżanka z malutką kociczką. Jak zaczęła się zbierać do wyjścia - kota nigdzie nie ma. Bardzo długo szukaliśmy - okazało się, że maluch wsunął się pod drukarkę.
    A co do tych uszu - to trochę zamieszałam - nie ucho by jej wyciął, a to co ma w środku - kanał słuchowy - wg tego o mówił byłaby taka mała "dziura w kocie" w tym miejscu. Nie wiem czy tego nie trzeba będzie jednak zrobić, bo tam się naprawdę nie chce goić. Ostatnio znów jej krew leciała z tego ucha :-(

    OdpowiedzUsuń
  28. Ona coraz lepiej wyglada, i to jest swietnie :)

    A ze taka "dowciapna"... ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ależ ona jest słodka !!! :))

    OdpowiedzUsuń
  30. Spirytko, Jaguś - fakt, z wyglądu się poprawiła. Ale znów jakiś mamy z nią problem - zaczęła nam sikać nie do kuwety (szczególnie upodobała sobie kuchnię) :-( To takie dziwne stworzenie

    OdpowiedzUsuń
  31. To może dla niej kuwetka w kuchni ?

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak jest wiecej kotów w domu, kazdy powinien miec swoja kuwete- z dala od innych, taka teorie slyszalam. Wszystko inne ponoc doprowadza do sików protestacyjnych...

    OdpowiedzUsuń
  33. Próba polaczenia na blog... ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Aniu, dodatkowa kuweta powinna rozwiązać ten problem. Mój Bogusiek, też miał na początku swoją osobną. Zresztą cały czas trzecia kuweta funkcjonuje u Młodego na górze. Rachunek u mnie jest prosty 3 koty=3 kuwety. :))

    OdpowiedzUsuń
  35. Amyszko, Spirytko i Jaguś - może będziemy musieli o tym pomyśleć, chociaż nie uśmiecha mi się zakup kolejnej kuwety :-( W kuchni na pewno jej nie postawię, co najwyżej na górze. Mam nadzieję, że to sikanie się skończy - bo dostaniemy urazu psychicznego - teraz nie wolno boso chodzić po domu ;-))))
    Spirytko - próba wypadła pomyślnie - wszystko działa jak należy :-)

    OdpowiedzUsuń