czwartek, 26 grudnia 2013

Świąteczne zoo

W latach 90-tych królowały noworoczne szopki zwane "Polskie Zoo" (uwielbiałam je), a u nas w tym roku było jak w tytule posta - zoo świąteczne :-) W wigilię przyjechali do nas rodzice z Maćkiem (wzbudzając popłoch u kotów), a w pierwszy dzień świąt jeszcze (prawie) cała rodzina Grześka z siostrą Feli - Kofi. Nasz salon przeżył prawdziwe oblężenie 11 osób i 5 futer ;-) Można powiedzieć, że przeszedł chrzest bojowy.

Pierwszy raz zaopatrzyliśmy się też w światełka zewnętrzne i świerk przed domem wygląda tak:
Wspaniale jest patrzeć w te kolorowe magiczne światełka :-)

Kotki nerwowo przeżyły święta, bały się Maćka i tylu obcych w domu, choć na górze, w swojej rezydencji Kocia łasiła się do "dziadka" :-) Za to Maciek z Felą, po pierwszych 2 minutach strachu i nieufności, doszli do porozumienia i zaczął się istny seans erotyczny :

Felka zajęła legowisko Maćka, a on biedny próbował się zmieścić do jej posłanka i - o dziwo - nawet mu się udało:
Za to u siebie Maciek ma prawdziwe królewskie łoże:

Ja miałam ogromną pomoc od mamy w przygotowaniach. Podobno gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść, ale za to tam, gdzie są dwie - wyżerka maksymalna :-)

Jak zwykle lepiliśmy z Grześkiem hurtowe ilości uszek (w tym roku 160):

Prezenty obrodziły, aż brakło miejsca pod choinką:


Dostałam biografię Jana Brzechwy, która już dawno wpadła mi w oko:
kocią zakładkę z magnesem i cytatem z Victora Hugo:
i piękną broszkę-wisiorek, oczywiście również koci:
Moja kolekcja kocich gadżetów się rozrasta :-)
Mikołaj i jego miauczący pomocnicy sprawili się świetnie w tym roku:

Niestety, w nocy po wigilii Gacuś bardzo się nam pochorował, wymiotował całą noc, trząsł się, a potem był bardzo apatyczny, nie chciał nic jeść, troszkę pił. Bardzo się martwiłam, bardzo :-( Na drugi dzień dalej nie chciał jeść, ale połasił się na kawałek szynki. A dziś już jadł normalnie. Ulga! Nie wiem dotąd co mu było, czy coś mu zaszkodziło, czy aż tak zareagował na świąteczne zamieszanie. Na szczęście już wszystko dobrze!!!

Na koniec zdjęcia dwóch siostrzyczek (marnej jakości, bo komórką robione) Feli i Kofi:
Siostrzyczki bawiły się wspaniale, były wulkanami energii, szkoda, że Fela nie ma na co dzień z kim się tak bawić. Po takich harcach z Maćkiem i Kofi, zasnęła jak dziecko, przytulona do gwiazdkowego prezentu - misia:
Była wykończona:

Dziś rano Gacuś przyszedł na śniadanko i oczywiście usadowił się przy dziadku, wiedząc, że tylko u niego jest w stanie wyżebrać trochę szynki:

Gdy wszyscy goście pojechali koty odetchnęły, Gacek z Felą dogadują się dobrze, mój dzielny koteczek nie boi się nawet jej szczekania (a Fela lubi sobie wieczorami poszczekać), niestety - Kocia siedzi na górze, co powoduje, że jak tylko się pojawi, Fela zaciekawiona biegnie do niej, a ta znów ucieka w popłochu. Chyba kupimy jej Feliway'a, może to by pomogło.

No i po świętach ;-) Dobrze, że jeszcze mam parę dni urlopu :-)
Pozdrowienia dla wszystkich!

sobota, 21 grudnia 2013

Podwórko zbliża ...

... Felę i koty. Zwłaszcza, że koty mogą szmyrgnąć na drzewo a pies nie ;-)

 Na dworze Kocia nie ucieka w panice przed Felką, a Gacek w ogóle nie zwraca na nią uwagi, zajęty skubaniem trawki.
Tylko Tośka się boi, wreszcie ktoś poskromił tego czarnego demona:
 Na powyższym zdjęciu czmychała przed Felą ;-)
 Na drzewku już bezpieczna, można pokazać szyneczkę (fotka z dedykacją dla amyszkowego Mikeszka) :-)
 Ach ta Felka, już próbuje się do mnie dostać! Muszę się porządnie najeżyć:
My tu sobie gadu, gadu, a w tym czasie czarno-biały łobuz zakrada się:
A i Tośka nie lepsza:
I tak to sobie harcujemy:
 Mój słodziaczek najcudowniejszy:
 I nowy "pluszak":

Pozdrawiamy słonecznie :-)

czwartek, 19 grudnia 2013

Choinka, 3 koty i pies

Wiem, że zazwyczaj choinkę ubiera się w wigilię, ale w tym roku zachciało mi się jej na ponad tydzień przed świętami:

Co roku obiecuję sobie, że za rok to już na pewno kupimy dużą choinkę i od kilku lat zawsze staje na honorowym miejscu ta nasza stara, mała, jeszcze studencka choinka. A ponieważ bombek mam wyjątkowo dużo - każda gałązka obwieszona jest jak ... choinka ;-)))

Co u mojego nagle powiększonego zwierzyńca? Jakoś razem żyjemy, choć od kiedy Fela pokazała, że potrafi szczekać - koty wyalienowały się jeszcze bardziej. Najgorzej jest z Kocią, widać, że bardzo się boi. Mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej, zwłaszcza, że zapisaliśmy Felkę do psiego przedszkola ;-)
Najbardziej zbliża pełna micha i wspólne spacery. No i wreszcie znalazł się ktoś, kto zdołał poskromić władcze zapędy Tośki ;-)
Poniżej wspólne jedzenie rybki:
Tośka nawet odważyła się wyjadać z psiej miski:
A tu wspólne spanie na człowieku:

W następnym odcinku będą fotki z podwórkowych harców. Zapraszam w weekend :-)

niedziela, 15 grudnia 2013

Fela, czyli domek nie tylko dla kotów i ludzi ...

... ale także, od piątkowego wieczoru, dla 3miesięcznej suczki Feli. Oto nasz nowy członek rodziny:

To nasze pierwsze zdjęcie :-)

Jak Fela znalazła się w naszym domu? Około miesiąc temu pojechaliśmy na imieniny teścia, a tam siostra i szwagier Grześka dali się wreszcie uprosić swoim córkom i zgodzili się na wzięcie psa. W lokalnej gazecie znaleźli ogłoszenie o oddaniu pieska w sąsiedniej wsi i umówili się właśnie w tą imieninową niedzielę. Po psa pojechałam z nimi - wybrali sobie śliczną kudłatą czekoladową suczkę, której nadałam imię Kofi (stając się od razu matką chrzestną ;-). Mi za to wpadła w oko inna sunia - posiadaczka ślicznych białych skarpetek  i białego koniuszka ogonka. Po paru dniach zastanowienia zdecydowaliśmy, że bierzemy tą sunię! Pozostało tylko poczekać 3 tygodnie do czasu mojego urlopu i tak w piątek trzynastego, późną wieczorną porą zapakowaliśmy Felę w samochód i przywieźliśmy do nas. Teraz w rodzinie są dwie psie siostrzyczki - Kofi i Fela :-)
 To jest śliczna Kofi. A poniżej piątkowe spotkanie dwóch sióstr, w marnej jakości, bo robione komórką:
Fela wygląda jak pies-kosmita ;-)

W domu pierwszy szok już minął, chyba pierwsze lody z kotami przełamane, najlepiej układają się relacje Gacek-Fela, Kocia powoli zaczyna się oswajać, najgorzej jest z Tośką, która jeży się na psa i już jej przejechała raz pazurem po nosie. Póki co wszystko wygląda optymistycznie (tfu, tfu, odpukać) i myślę, ze w przeciągu kilku dni będzie jeszcze lepiej. Wczoraj byliśmy  u weta, oprócz Felki też z Kocią (odrobaczanie) i Tosią (szczepienie). Fela była bardzo grzeczna, a Tośka dała taki popis, ze mało nie rozpirzyła w strzępy transportera. Myśleliśmy, że po tym wszystkim przestanie do nas przychodzić i się obrazi, ale gniew minął jej dziś w porze obiadku ;-) Teraz też siedzi u nas i asystuje w ubieraniu choinki ;-)

Dla mnie wszystko związane ze szczeniaczkiem jest nowe, ale muszę przyznać, że nasza sunia jest tak grzeczna, że poznawanie psiej natury na jej przykładzie jest samą przyjemnością (no może poza porannym wyprowadzaniem jej na ogród, brrrrr). Na koniec jeszcze porcja fotek:


Najbardziej lubię Gacka:

Witam wszystkich, od dziś będę częstym bohaterem bloga: