niedziela, 6 listopada 2011

Kocie filmiki

Witam wszystkich po krótkiej przerwie. Jakoś taki depresyjny tydzień mam za sobą, a do przekazania właśnie na odwrót - lepsze wieści. Rysia zaczyna przypominać zachowaniem kota - ożywiła się, a tym co ją rozruszało jest laserek :-))) Zaczęła biegać, polować, bawić się, a nawet .... tadam tadam ... lizała Gacka po głowie :-))))
Wyobraźcie sobie, że nawet zaczęła atakować moje Gacki!!! Najbardziej Kocię, ale do czasu - Kocia najpierw się bała, uciekała na górę, schodziła Rysiczce z drogi - do dziś. Dziś miarka się przebrała - Kocia wyprowadziła dwa ciosy proste i spacyfikowała tym sposobem małą Rysię. Agresorka nabrała dużego respektu do większego kota i przeniosła się z atakami na Gacusia - a on, chociaż duży - jest tak pokojowym kotkiem, że też ucieka, nie broni się, co najwyżej syczy. Mam nadzieję, że i on się w końcu przełamie i nauczy małą respektu do siebie ;-) Póki co szkoda mi go troszkę - biedny Gacuszek, taka chodząca łagodność i miłość.
Niestety - jak już oznajmiłam w komentarzach pod poprzednim postem - Rysia zaczęła podsikiwać w domu - szczególnie upodobała sobie kuchnię. Być może trzeba będzie pomyśleć o osobnej kuwecie dla niej.
Cały czas jeszcze zastanawiamy się czy nie zwrócić jej wolności. Zaraz za ogrodzeniem często widzę buszujące jej siostrę i córeczkę. Na pewno za nimi tęskni. Stodoła w której te koty sypiają jest bardzo blisko nas - może by ją wypuścić i zobaczyć czy będzie do nas wracać? Sama nie wiem, nie chciałabym zamienić jej życia w więzienie. Choć wypuszczenie jej oznaczałoby tez dla nas duże koszty - bo trzeba by ją było zaszczepić na wszystko (wirusówki - to mamy w planie, ale też białaczkę i wściekliznę). Co o tym myślicie? Czy lepiej już ją zostawić w domu i liczyć na to, że się przyzwyczai? Jak ją wzięliśmy na podwórko (na smyczy) - jedyne co chciała zrobić - to przeskoczyć ogrodzenie i uciec :-(

Kilka fotek na udokumentowanie powyższych wynurzeń:

A na koniec coś, czego dawno nie było: filmik (zobaczcie jak Rysia na nim szaleje!):



Chciałabym też przypomnieć filmik ze starego bloga, czytelnikom, którzy dołączyli niedawno:




Przypominam, żeby włączyć dźwięk :-)

22 komentarze:

  1. Witaj!

    Kociaki macie świetne! :-)
    Zwłaszcza filmik jest super! :-)
    A co do Koci, szkoda by było ją wypuszczać- dużo złego już przeszła, a u Was ma bardzo dobrze i nawet na wolności nigdy tak dobrze mieć nie będzie... Ale decyzja , oczywiście, należeć będzie do Was.
    Jak zawsze- pozdrawiam i zapraszam do nas!!!

    M.N-Sz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gacuś podobnie jak Filek z urodzenia jest orędownikiem pokoju :)) i jak zawsze takim się dostaje najwięcej :)))
    Rysia się przyzwyczai do domu, starszyzna się przyzwyczai do Rysi i wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Dajcie sobie i im dużo czasu :)) Pamiętam jak Czarną oswajaliśmy z domem. Trwało to przez całą jesienno-zimową porę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam ostatnio ciekawą książkę o kotach "Kot doskonały", gdzie napisane było, że w domu powinno być tyle kuwet ile jest w domu kotów. U nas się to sprawdziło. Kiedy miałam jedną kuwetę to Antek sikał na podłogę (nie nadążałam ze sprzątaniem), od kiedy są dwie kuwety, nie ma żadnych problemów.

    W tej książce były też bardzo ciekawe wskazówki jak nauczyć kota niewychodzenia poza teren ogrodu. Z tego co pamiętam to zaczyna się od półrocznego oswajania kota z domem i potem dopiero spacery na smyczy. I jak kot wyrywa się za ogrodzenie to od razu trzeba go zanieść do domu i następnego dnia spróbować jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odzia - u nas to z płotem nie działa :(. Mały Kot i tak ucieka i tak... Ale nie żeby zwiewał, dla niego to po prostu nie jest żadna granica... ;).

    Co do Rysi i wolności... Ja się wciąż waham, czy nie zacząć moich wypuszczać samopas. Póki co wychodzę z nimi na ogród lub przed dom, a jak któryś zwieje (zazwyczaj Mały) pędzę jak wariat i przynoszę go do domu... Ale gdy widzę, jak one tęsknią za przestrzenią i jakie są zadowolone, gdy pójdę z nimi na spacer (na smyczy, ale jednak), to mam wątpliwości...

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje zdanie jest takie że jak okolica bezpieczna ,a kicia ją zna -to można wypuszczać.Już wie gdzie ma dom i zawsze wróci,no bo gdzie jej będzie lepiej ? :)
    Filmiki i zabawy kocie rewelacyjne :))

    Moje trzy koty mają jedną kuwetę i jest OK ,ale faktycznie czasem są koty które nie tolerują zapachu innych kotów w kuwecie .

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem jednak za udomowieniem Rysi... fatalne byloby to jedynie wtedy, gdyby byla jedynym kotem w domu. A ona ma przeciez równiez niewychodzace towarzystwo dla siebie.

    Filmiki swietne, a ladnie to tak sobie laserowe jaja z kota robic? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeżeli Rysia nie wyczynia brewerii, żeby wydostać się na zewnątrz, to myślę że jednak warto zatrzymać ją w domu.
    Filmy - rewelacja.
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Abigail ja na twoim miejscu to bym się bała takie piękne koty puszczać samopas. Ktoś może je ukraść.

    OdpowiedzUsuń
  9. Filmiki świetne!!! I dobrze, że przypominasz o dźwięku...bo byłaby to duża "strata" dla widza:)))
    Nie dziwię się Aniu, że masz różne myśli związane z kocią wolnością...ja też miałam.Ale co zrobić kiedy ta "wolność" jest taka niebezpieczna?
    Pozdrawiam Aniu serdecznie i głaski dla futerek:)!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale się uśmiałam! Filmiki są rewelacyjne!
    Dobrze, że Rysia już się tak fajnie bawi!
    Co do wychodzenia... Mój obecny kot jest wychodzący... Na szczęście ma już trochę lat i nigdzie się nie włóczy. Najwyżej u sąsiadów na ogródku. Ale letnimi nocami lubi również pobawić się w obrońcę terytorium i słychać odgłosy walki. Na szczęście nie wraca z wielkimi ranami.
    Kot jest zadowolony, w domu nie rozrabia. Ma słońce, wiatr we włosach i chyba jest szczęśliwy!
    A kota nawet niewychodzącego i tak bym zaszczepiła... Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciociu - no ja też się skłaniam do tego, choć nie chciałabym jej "uszczęśliwiać na siłę". My też serdecznie do nas zapraszamy, mam nadzieję, że w końcu uda się nam spotkać :-) Pozdrawiamy

    Jaguś - to, że się czasem "pobiją" mnie nie martwi, przynajmniej tu jestem spokojna, że sobie nie zrobią większej krzywdy. Bardziej się zastanawiam nad Rysi "poczuciem zadowolenia z życia" ;-)

    Odzia - dziękuję za rady, chyba trzeba będzie się zaopatrzyć w kolejną kuwetę. A co do wychodzenia - nie wiem czy w ten sposób dałoby się "wychować" około 3letniego kota, który całe swoje dotychczasowe życie biegał swobodnie. Ale mogę spróbować. Dziękuję za odwiedziny i komentarz :-)))

    Abigail - ja mam tak samo z Gackami, ale co do nich - nie zamierzam ich puszczać wolno, bo one od małego są przyzwyczajone (nie tak jak Rysia) do takiego trybu wychodzenia na podwórko. I zgadzam się z Odzią, że Twoje mógłby ktoś ukraść.

    Amyszko - właśnie, to ten dylemat. Tylko czy Rysiasta zechce wrócić. A co do okolicy - jej siostra żyje, ona sama też się uchowała jak dotychczas, ale droga jest i auta jeżdżą, co jakiś czas kolejny kot sąsiadów traci na niej życie :-(((

    Spirytko - mam nadzieję, że nas nie pozwie za obrazę wizerunku ;-))))) Dziękuję za radę co do Rysi, chyba raczej do tego się skłaniam.

    Przemku - nie, żadnych akcji nie robi, tylko tak tęsknie patrzy w okno, co czasem jest jeszcze gorsze. Co najwyżej na podwórku - tu jej jedynym celem jest ucieczka. Moje Gacki tak nie mają, gdybym puściła smycz - w sekundzie by jej nie było.

    Ewciu - dziękujemy bardzo. To jest właśnie ten dylemat o którym piszesz, spotęgowany jeszcze u nas tym, że kiedyś daliśmy kochanemu futrzakowi wolność i był z nami niecały rok - zginął pod kołami, niestety :-( Również pozdrawiam i głaski dla Twojej zwierzyny psio-kociej :-)))

    Aniu - ale nas zaskoczyła tym swoim ożywieniem, a wszystko spowodował laser.
    Twój kotek ma pełnię szczęścia, zazdroszczę (i moje futra też) :-) A Rysię zaszczepię na wirusówki, bo na resztę póki co nie ma funduszy. Może w przyszłym roku uda się z białaczką. Serdecznie Cię pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Baaardzo się cieszę, że Rysi się poprawiło:) Oj, też miałam taki dylemat z moimi potworami. I się złamałam bo jak wychodziłam na smyczy to było ok. Ale jak wracałam do domu to był taki płacz, że się serce krajało. Tylko jeden siedzi w domu ale on nie słyszy więc zupełnie nie ma szans na to by go puścić samopas. Moje na szczęście nie wychodzą poza teren. Choć starca zawsze mam, że jednak któregoś poniesie. Za każdym razem jak przechodzę obok drzwi to zerkam czy wszystko jest ok. Naprawdę rozumiem Twój dylemat.

    OdpowiedzUsuń
  13. No jak niebezpiecznie to już jest problem ...

    OdpowiedzUsuń
  14. atteo - my tez się bardzo cieszymy :-)))
    Życzę Twoim kotkom zawsze szczęśliwych powrotów :-)

    amyszko - no właśnie :-(

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę kupić laserek :-))
    Ale żeby nie wyszło jak z jogurtem :-)))

    Powiem Ci ,
    że Rysia wypuszczona ,
    wróciłaby po kilku godzinach.
    Tak było z Karolkiem.
    Dwa razy przez przypadek wyszedł z domu.
    Nie lubię tego, chociaż wiem,
    że zna bardzo dobrze teren wokół.
    U mnie niestety zbyt wiele ludzi się kręci
    i dom na oścież otwarty.

    Za pierwszym razem nie było go 4 godziny,
    za drugim może 2 godziny.
    Wrócił bardzo chętnie ,
    stał pod drzwiami
    i galopem wleciał do domu.

    Poza tym Rysia skoro była tyle na dworze
    i przeżyła,
    to nie tak łatwo zachoruje na cokolwiek.

    Może zróbcie wolierę na dworze na wiosnę?
    Ja miałam zrobioną w Bogaczewie.
    Za 50 zł olbrzymią ( chyba 7 m x 5 m )
    siatkę na ptaki
    i skrzynki plastykowe po pomidorach :-)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj Aniu z gromadką :)))
    Jak przedmówcy uważam, że Rysi potrzeba czasu i przede wszystkim przezimować.
    Tak naprawdę dopiero się do Was przyzwyczaja, do domu, do futerek.
    Wy też potrzebujecie czasu, więc odłożenie decyzji do wiosny może jest dobrym rozwiązaniem?

    Wasze koteczki świetnie się bawią z laserkiem :)
    Rysia szaleje prawie jak Rudi, bo Rudi sam z siebie biega po ścianach i suficie w jakimś szale :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Krysiu - może ta woliera to faktycznie dobry pomysł, muszę pomyśleć na wiosnę. A czy by wróciła? Zastanawiam się, ale chyba faktycznie póki co nie będę jej wypuszczać.

    Basiu - tak zrobimy.
    A laser - taka mała rzecz, a cieszy ;-) I nas i futrzaste. Rudi - takie żywe srebro - musi nieźle szaleć przy tym. O jest trochę jak Lusia u moich rodziców :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Wróciłaby, wróciła,
    ja też miałam stracha jak wszyscy diabli,
    że Karolek nie wróci,
    a wrócił ...
    Wbrew pozorom koty doceniają domek i jedzonko...

    Mimo wszystko celowo bym nie wypuszczała Rysi na dwór...
    Karolek też znalazł się tam przez przypadek...

    OdpowiedzUsuń
  19. I raczej tak zrobimy :-) W końcu ona już całkiem nasza jest :-)
    A co do sikania - wet nam powiedział, że ona sobie w ten sposób znaczy teren. Bo kupki zawsze robi do kuwety, więc chyba jej nie przeszkadza, że korzystają z niej też Gacki. Byleby nie chciała nas kiedyś oznaczyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Super kotki!
    Super filmiki!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zostaw w domu, zima idzie przecież. Kuwet w domu powinno być tyle, ile kotów (inna szkoła: ile kotów, tyle kuwet plus jedna).

    OdpowiedzUsuń
  22. Gacuś, jak Bolek - łagodny, spokojny. Może Tosia wleje Lusiowi i go utemperuje, jak Kocia Rysię.
    Drugi Filmik mnie rozczulił - takie były moje koty - myły się, tuliły wzajemnie i bawiły, a teraz każde sobie.
    Filmiki rewelacyjne i ten podkład muzyczny :)))

    OdpowiedzUsuń