Ostatnio do szału doprowadzały nas fruwające wszędzie kłaki i zakłaczone na potęgę ubrania.
W internecie znalazłam cudo o nazwie furminator. Jest to strasznie drogie cholerstwo, ale opinie o tym są bardzo pozytywne. Co to jest? Na stronie jednego z producentów znalazłam takie informacje:
Furminator to przyrząd do usuwania podszerstka i martwego włosa. Ostrze nie ucina włosa okrywowego, a jedynie wyciąga podszerstek oraz te włosy, które obumarły i są gotowe do wypadnięcia. Ostrze nie wymaga wymiany.
Furmiantora należy używać tak, jak zwykłej szczotki. Podobnie jak w przypadku stosowania szczotki, należy zwrócić uwagę na siłę nacisku na skórę, by zbyt mocne przyciskanie lub gwałtowne ruchy nie doprowadziły do podrapania zwierzęcia.
Używaj go regularnie, stopniowo wydłużając przerwy pomiędzy kolejnymi „szczotkowaniami”. Efekty są widoczne już po kilku dniach stosowania narzędzia.
Zalety:
- szybkie i łatwe usunięcie podszerstka i martwej sierści, bez uszkodzenia włosa okrywowego
- redukcja wypadania sierści o 90%
- dokładniejsze, niż w przypadku szczotek i raków usuwanie wypadającej sierści
- pomaga w utrzymaniu zdrowej skóry i lśniącego włosa okrywowego
- ogranicza powstawanie kłębków sierści w przewodzie pokarmowym kotów
Złożyłam zamówienie i dziś przyszła paczka - pierwszy raz mamy za sobą. Grzesiek trzymał delikwenta, a ja szczotkowałam. O dziwo, najgorzej poszło z Rysią, a najlepiej z Kocią. Gackowi niezbyt się podobało, ale jakoś wytrzymał. Po takim zabiegu, trzeba dokładnie odkurzyć pokój. Najlepsze jak koty próbują zapolować na tą wyciągniętą sierść ;-)
Wyczesałam bardzo dużo sierści, zobaczymy po paru razach czy faktycznie mniej kłaków fruwa w powietrzu.
Na koniec dokumentacja fotograficzna:
Z tego co wyczesałam można by zrobić perukę ;-)
Ooooo ciekawe!!! A czy to coś mogę zastosować w przypadku psa? Bo mnie do szału doprowadzają fruwające kłaki Małej. Musiałabym nic nie robić, tylko ją czesać i chodzić za nią z odkurzaczem. Co też czynię ale ...roomba już przestała je ogarniać i powoli wysiada :((
OdpowiedzUsuńJaguś - jak najbardziej, do piesków też :-) Moja mama też ma roombę :-)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba, na You Tube jest nawet filmik demonstrujący na psie, tylko ta cena
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, długo się zbieraliśmy do tego zakupu, właśnie z powodu ceny, ale jeśli okaże się tak cudowne jak wszyscy piszą, to uważam, że nie będą to stracone pieniądze. Można by sparafrazować pewną reklamę: "Furminator - 150 zł. Życie bez kłaków - bezcenne" ;-)
UsuńNasze Zwierzaki i u kotów długowłosych i pół jak moje (i Twoja Leya) to nie jest idealne rozwiązanie. Trzeba mieć cały czas wilgotną szmatkę i przeczesywać, bo włosy się kleją i oblepiają wszystko dookoła. Koty, ale i ludzkie ręce i ubrania itp. Ja czeszę moje na ogrodzie...
UsuńJa kupiłam za 35 zł i jest identyczny! Działa tak samo :)
UsuńPotwierdzam! Świetne urządzenie. Działa i na psa i na koty. Z tymi drugimi jest gorzej, bo odmawiają współpracy i już! Polecam szczotkowanie na dworze, bo strasznie się kłaczy!
OdpowiedzUsuńNa dworze u nas odpada, bo koty są wtedy tak podekscytowane wszystkim co dookoła, że się nie da. Ale drugim razem będę je czesać w kotłowni, a nie w salonie ;-)
UsuńU nas spisuje się bardzo dobrze. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby JE był bardziej chętny do współpracy ;) Nasza wersja ma jeszcze coś w rodzaju przycisku, za pomocą którego usuwane jest futro z ostrzy - wygodny gadżet. Można obsługiwać jedną ręką, a druga jest bardzo przydatna przy trzymaniu delikwenta.
OdpowiedzUsuńCzyli Wy macie tą wersję "de luxe", teraz żałuję, że nie dopłaciłam tych paru złotych, ale kto by przypuszczał, że ta zdejmowana z urządzenia sierść, aż tak się "przylepia" do rąk.
UsuńChyba sobie zafunduję to urządzenie.
OdpowiedzUsuńSobie?
Coś mi się pomyliło :-)))
Chyba kotom i psom :-)))
Krysiu - zdecydowanie sobie, tak jak pisałam - życie bez kłaków w oczach, gardle, na kanapie, pościeli, ubraniach, w powietrzu - bezcenne :-)
UsuńTo jednak sobie :-)))
UsuńJa też mam furminator, ale mnie przy nim trafia... :P. Oprócz niego mam 5 innych szczotek i używam wszystkiego zamiennie ;). A i tak koty się buntują...
OdpowiedzUsuńFakt - kłaki przylepiają się do rąk, to wnerwia, szkoda, że nie kupiłam wersji, którą ma Przemek - z przyciskiem do usuwania sierści. Ale jeśli tylko ilość fruwającej sierści się zmniejszy, to mogę ponieść taką "ofiarę" ;-)
UsuńFajna sprawa ,ale jakoś nie jestem przekonana ...Nie chcę mieć łysych kotów ;))
OdpowiedzUsuńAmyszko - ja też zdecydowanie nie chcę łysych kotów ;-)))
Usuńhm, dobra rzecz. ;))) na forum miau bardzo chwalą tańsze odpowiedniki - tak z ciekawości - czemu się na nie nie zdecydowałaś?
OdpowiedzUsuńMokusatsu - dlatego, że z kolei na innych stronach wyczytałam, że pełną skuteczność gwarantuje tylko oryginał, a że nie chciałam dwa razy wydawać kasy, to już odżałowałam na droższą wersję ;-)
UsuńFajny wynalazek! A przez to, że nosa na świat nie wystawiam, to nawet nie wiedziałam, że takie cudo istnieje.
OdpowiedzUsuńIdę zbierać do skarbonki! Skoro i na psy to też dobrze działa...
Dzięki serdeczne za podpowiedź!
Aniu, dużo osób pisze, że tańsze wersje też są ok, więc może szkoda przepłacać. My zdecydowaliśmy się na droższą, ale zawsze możesz spróbować z mniej kosztowną :-) Faktem jest, że używaliśmy furminatora już 2 razy i rzeczywiście - przy głaskaniu delikwenta na ręce czasem zostają jakieś pojedyncze włoski, a nie tony sierści jak wcześniej. Czyli działa :-)
UsuńJa mam tańszą wersję i działa tak jak powinna tyle, że koty odmawiają współpracy, z Mikim jeszcze jako tako ale Melka dramat kompletny, a nie chcę jej zmuszać bo zrazi się zupełnie. Sprawa jest prosta do furminatora powinna być jeszcze dołączona dodatkowa para rąk;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie - to może być największy problem. Widziałam filmik na YT, gdzie dziewczyna czesze leżącego sobie jak gdyby nigdy nic kota. Gdzie dają takie koty??? ;-) U nas sama bym sobie nie poradziła - G musi trzymać, a ja szczotkuję. Jeszcze Gacki się w miarę dają, ale Rysia walczy zaciekle ze szczotkującym wrogiem ;-)
Usuńu mnie z ledwością wytrzymują szczotkę o miękkich końcach:))) ilość uzyskanego futra imponująca!pozdrowionka i głaski:)))))
OdpowiedzUsuńBasiu - wczoraj wyczesaliśmy znów podobną ilość. I są efekty, co mnie cieszy. Jeszcze raz użyjemy i mogę odkłaczać dom z nadzieją, że już będzie tylko lepiej :-)
UsuńO-ooo....
OdpowiedzUsuńJ abym stracila wzrok, skóre a moze i zycie ;) gdybym z czyms takim do Fina podeszla. Dziwna koleja rzeczy kocie obawia sie kazdego "sprzetu", trzymanego przeze mnie w reku. Nawet dlugopisu. Wychodze z zalozenia, ze mial jakas niemila przygode w schronisku, czy tez przed trafieniem tam.
Pozwala jedynie na czesanie glówki i szyi, grzebieniem takim na wszy i gnidy, znaczy ludzkim ;)
O, nawet nie wiedziałam, że Fin jest ze schroniska. Dobrze, że znalazł fajny domek :-) o do czesania - wiele kotów go nie lubi, niestety.
UsuńAniu, mocno mnie zaintrygowałaś tym "urządzeniem".
OdpowiedzUsuńMam kilka pytań w związku z tym, ale to Ci napiszę już bardziej prywatnie. ;)
Wygląda jak rozwiązanie naszych problemów związanych z wiosennym kłaczeniem się na potęgę (x5).
Tylko czy one zechcą być wyczesywane...?
Ha, właśnie o to chodzi, czy zechcą ...
UsuńAniu, dziękuję za tego posta :)
OdpowiedzUsuńByłam przekonana, że furminator się nie nada dla takiej sierści dachowca :)), a ostatnio przeżywamy totalne zafutrzenie i już mi ręce dawno opadły.
Już zamówiłam, mam nadzieję że szybko przyjdzie :)
Pozdrawiam Was serdecznie i umiziaj ode mnie futerka :)
Ciesze się Basiu, że Ci się przydały informacje. Najważniejsze, żeby główny zainteresowany dawał się czesać :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka i głaski dla Rudiego :-)
U nas furminator też się sprawdza - w okolicy zaawansowanej wiosny dziękuję wszystkim świętym za ten wynalazek :)
OdpowiedzUsuńWitaj kfiatku na moim blogu :-)))
OdpowiedzUsuńNo tak... gapa ze mnie - nawet się nie przywitałam :(
UsuńWitaj :)
Dzięki Dobra Kobieto!
OdpowiedzUsuńKupiłam i działa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Cieszę się Sabinko ;-))))
Usuń