To była pierwsza nowość. Teraz czas na drugą: moi rodzice zapatrzyli się na nas i postanowili zamienić miasto na wieś. Zrobili to w tempie ekspresowym - na początku roku padł pomysł szukania domu, a dziś od dwóch dni już w domu mieszkają. Zamienili mieszkanie w mieście w bloku na domek na wsi. Jeszcze są w trakcie remontu i przeprowadzki, ale już na swoim! Te piękne ogrodowe pejzaże na zdjęciach powyżej to właśnie nowa działka rodziców. A oto ich "rezydencja":
Tak jak już napisałam - w środku panuje ciągle zamęt przeprowadzkowo-remontowy, więc wrzucam tylko fotki perełek, wypatrzonych przez mamę w sklepie z używanymi meblami:
... a także zdjęcie cudnej podłogi - już wycyklinowanej i polakierowanej:
A na koniec największa rewolucja czyli nowy kot :-)
W zeszłym tygodniu kuzyn jechał do rodziców pomagać przy remoncie, zatrzymał się na stacji benzynowej, a wtedy do auta wpakowała mu się malusia, zabiedzona kociczka. Kuzyn stwierdził: "nie mogłem jej nie zabrać" i przywiózł mamie, która od jakiegoś czasu zastanawiała się czy nie "zaopatrzyć się" w kota. A ponieważ u nich jest ciągle jeszcze dużo zamieszania dziś przywieźliśmy małą Lusię (bo tak ją nazwali) do nas na tydzień lub dwa, żeby mogli sobie w tym czasie wszystko spokojnie pourządzać. Przy okazji zabierzemy jutro małą do weta na badania, odrobaczanie i szczepienie. Jak możecie sobie wyobrazić mamy w domu rewolucję październikową. Malutka jest przeurocza, straszny z niej pieszczoch, jest przy tym ogromnie ufna i bardzo lubi ludzi. Jest też wulkanem energii i strasznie bryka, jak to mały kotek. Natomiast nasze dwa starszaki, które zawsze były dla mnie takie malutkie - nagle zrobiły się olbrzymami :-) No i boją się tego małego żywego sreberka. Kocia zwiała na górę, osyczawszy (fajny imiesłów) przedtem Małą kilka razy, Gacek jest z nami na dole, ale Lusia ciągle go zaczepia i chce się bawić, a on syczy i paca ją łapką. Oj, czeka nas ciężki tydzień. Ale wiem też, że jak ją będę oddawać, to będzie mi baaardzo smutno, nie da się nie pokochać tego małego bąka :-)Fotki u rodziców:
A tu już u nas w naszym kocio-ludzkim domeczku:
Tym sposobem staliśmy się domem bardzo tymczasowym dla Lusi. A zanim ją wzięliśmy do auta (przeleżała całą godzinną jazdę na moich kolanach) Grzesiek wymógł na mnie obietnicę, że ją zwrócę, nawet żądał takiego oświadczenia na piśmie ;-) Ale ja przezornie nic nie podpisywałam ;-)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i wracam do mojego zwierzyńca :-)
Sukienka śliczna, dom też, ale najwspanialsza wiadomość to ta, że biedna kicia znalazła szczęśliwie kochający domek! To piękne! Głaski dla niej i dla pozostałych kocich domowników :) Przyznam, że ja nie potrafiłabym się z nią już rozstać :P
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Wilddzik ale się u Was dzieje. Sukienka świetna i super w niej wyglądasz. Tym bardziej podziwiam, że własnego projektu.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się dom rodziców. I tyle zieleni w około.
A Lusia - cudowna koteczka. Piękne to dymne futerko :-) Miała szczęście, że spotkała Twojego kuzyna. Będzie miała fantastyczny dom. Ciekawe który z Twoich kotów pierwszy ulegnie urokowi Lusi - obstawiam Gacka :-)
Ależ ten kociaczek ma cudny kolor!!!!
OdpowiedzUsuńPiękną sukienkę wydziergałaś! Podziwiam za cierpliwość... Takie cienizny robić...brr.... Od razu bym chyba kupowała maszynę dziewiarską!
Dom rodziców - po prostu cudowny!!!!! Też chcę taki!!! I taki wielki stary ogród i sad!!!! Ach....
Tak bardzo chciałabym zamieszkać na wsi. A jeszcze lepiej - to za wsią!!!!
Piękna sukienka, ależ masz talent... pozazdrościć...
OdpowiedzUsuńRezydencja Rodziców wspaniała, też pozazdrościć...
Koteczka to prawdopodobnie szylkretka i to o bardzo rzadkim ubarwieniu.
Zapytaj fachowców.
Aniu dziękuję, ja też się obawiam, że pożegnanie będzie smutne ...
OdpowiedzUsuńEwung - mam nadzieję, że szybko to nastąpi, na razie ciągle tylko słyszę syczenie ;-) A najgorsze, że jak się już zaakceptują, to Lusia wróci do siebie, ale i tak się cieszę, że Mała nie jest bezdomna :-) A kuzyn tak zbiera wszystkie bezdomniaki i obdziela nimi rodzinę i znajomych, co mnie bardzo cieszy :-)
Aniu - dziękuję bardzo :-) Podzielam Twoje upodobania do dziczy :-) U rodziców działka jest imponująca, ale też jest przy niej dużo roboty ;-)
Jasna, dziękuję bardzo. Dziś odwiedzamy weta, to może coś więcej nam powie :-)
Dziękuję bardzo wszystkim za komentarze i serdecznie pozdrawiam :-)
Aniu, prześlicznie wyglądasz w tej sukience, opłacała się ciężka praca :), świetny kolor, pasuje Ci, jeden z moich ulubionych, taki soczysty :).
OdpowiedzUsuńDomek piękny, zieleń dookoła,och, ja też już chcę domku z ogrodem.....
Koteczka przecudnej urody, zakochałam się w niej. Cudo i taka miziasta. Gacek będzie za nią tęsknił :))))
Mojego pierwszego kotka tak wzięłam "na przechowanie " na trzy dni .... He, he, he... I nie oddałam :)
Ale się cieszę na same dobre wieści :)
OdpowiedzUsuńMasz Dziewczyno talent w rękach - kolejne piękne ubranko zrobione na drutach! Wyglądasz w niej bardzo ładnie.
Gratulację dla Rodziców! Domek fajny, okolica sympatyczna - niech się dobrze mieszka! Daleko macie do Rodziców?
No i kocia Lusia! Piękny szkrab, fantastycznie wybarwiony! I bardzo dobrze, że nic nie podpisywałaś ;)
Tez ciekawa jestem, kto rodzicami adopcyjnymi w koncu zostanie ;)
OdpowiedzUsuńSukienka udala ci sie bardzo, i ladnie w niej wygladasz!
W swoim czasie mieszkalam tez w bloku- ale nie ma to jak kawalek wlasnego swiata...
Basiu, dziękuję :-) Jak planowałam robić tą sukienkę to wszyscy w domu kręcili nosem, że taka szkolna i co to za kolor - granat. Ale ja swoje wiedziałam ;-) Jestem z niej naprawdę zadowolona.
OdpowiedzUsuńDomku z ogródkiem życzę Ci z całego serca, ja bym już chyba nie mogła mieszkać w bloku. A co do Lusi i Gacka - ciągle słyszę syczenie, ale tu przynajmniej nie muszę się martwić, że sobie zrobią krzywdę, jak to było w przypadku psa.
will.ow - dziękuję bardzo :-)))
Rodzice mieszkają jakieś 60 km od nas. A co do kotka - no jak to zrobić, żeby Mała z nami została? Raczej się nie uda, G by nic nie miał przeciwko kolejnemu kotu, gdyby nie finanse, bo jednak nie ma co ukrywać, że futrzaki kosztują. A druga sprawa, to rodzice już tęsknią za Małą. I raczej będzie musiała wrócić "do siebie".
Spirytko - na razie mówimy wołając Lusię: "chodź do cioci/wujka" ;-)))
Dziękuję za komplement :-)
A z ostatnim zdaniem zgadzam się w 100 %.
Serdecznie pozdrawiam :-)
Która wersja pasuje ?
OdpowiedzUsuńGRUPA VI – RUDE, KREMOWE, SZYLKRETOWE Z BIAŁYM
"g 09 – niebieska szylkretka z białym
g 09 22 – niebieska szylkretka pręgowana klasycznie z białym
g 09 23 – niebieska szylkretka pręgowana tygrysio z białym
g 09 24 – niebieska szylkretka cętkowana z białym "
Jasna - nie mam zielonego pojęcia ;-) Ona jest taka jak popiół, z domieszką ciemnej szarości, troszeczkę bieli, troszeczkę rudego gdzieniegdzie. Nie umiem jej sklasyfikować.
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńZawsze wiedziałam,że jesteś utalentowana- poza tym w sukience super wyglądasz!
Nowa kicia śliczna,też chciałabym kota ,ale póki co nie mam na to szans- zbyt mało miejsca i nie wiem, co by na to "powiedział" Bastek(pekińczyk)?Bo Franek i tato na pewno powiedzieliby: nie!
Już próbowałam wspominać o kocie...
A do domku Twoich Rodziców , to zapewne się wybiorę , jak się już oni tam urządzą i zaczną zapraszać gości. :-) Po Twoich zdjęciach widać,że jest tam ślicznie...
M.N-Sz.
Niesamowita jest ta kicia :) Takie kolorki to unikat ;))
OdpowiedzUsuńJak duże koty ją zaakceptują to nie oddawaj ;)
Domek rodziców ... no,no ...też "chciałamby" ;)
Sukienunia pikna :)
Ciociu - dziękuję, miło mi. Kotki są cudne, ja nie wyobrażam sobie życia bez nich. Ale tam gdzie już "rządzi" pies trzeba jednak być ostrożnym z braniem kota - bo to niepotrzebny stres i dla jednego futrzaka i drugiego. Przerabiałam ostatnio tą historię :-( Choć kto wie, może akurat? A co do rodziców, to myślę, że za tydzień, dwa, wszystko już tam będzie lśnić, jak to u mamy ;-) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny :-)
OdpowiedzUsuńAmyszko - no naprawdę nie wiem jak ją oddam, ale będę musiała. Grzesiek żąda tego kategorycznie, a i mama dzwoni i mówi, że wszyscy w domu tęsknią za futrzakiem. Co do domku - szukajcie, a nuż się uda znaleźć coś i zamienić miasto na wieś? Tego Ci życzę, jeśli byś tego chciała. A jak 3 budrysom byłoby dobrze na podwórku! Pozdrawiam
Lusia piękny słodziak. A sukienka CUDNA! I ślicznie w niej wyglądasz :).
OdpowiedzUsuńDziękuję Abigail :-) A Co do Lusi - zgadzam się zupełnie. To cudowny kotek, taki kochany, grzeczny i strasznie spragniony miłości i człowieka :-) Naprawdę już się boję rozstania z nią. Ukradła mi serce na amen ;-)
OdpowiedzUsuńUmaszczenie ma rzeczywiście rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś zauważyłem, że odważniejsze koty, które zaryzykują podejście do człowieka często wygrywają los na loterii (chociażby ostatnio Tina u Abigail). Chociaż z drugiej strony, biorąc pod uwagę ludzką naturę, takie spotkanie może się okazać ostatnim doznaniem w ich życiu.
Generalnie smutny jest los zwierząt Przemku, a nasze działania - mam na myśli ludzi kochających zwierzaki - to tylko kropla w morzu :-(
OdpowiedzUsuńWilddzik, jak już Lusia wróci do Rodziców, będziesz miała większą motywację, żeby do nich jeździć ;)
OdpowiedzUsuńwill.ow - masz rację. Jednak mnie niepokoi fakt, że ona ma być kotem wychodzącym :-( I boję się o nią bardzo.
OdpowiedzUsuńAleż rewelacje...:)!
OdpowiedzUsuńSukienka śliczniutka...kolorek, fason...masz talent Wilddziku!:)
Rezydencja Rodziców pięknie się prezentuje...i ten ogród:) Będziecie sobie teraz mogły z Mamą wymieniać roślinki:)60 km. to niedaleko...można zadzwonić: "wpadnijcie na grila...:)
...no i kicia...co za umaszczenie...ślicznotka z niej:)Oj, ciężko będzie ją oddać:)))
Pozdrawiam cieplutko, Ewa:)!
Moim zdaniem nie wszystkie koty mogą być wychodzące. A już słodziaki miziaki to absolutnie. Z natury ufne, z brakiem podejrzliwości i czujności są rzucane na żer innym silniejszym zwierzakom i ludziom którym koty przeszkadzają bo np łapią ptaszki. Aniu, wytłumacz to rodzicom.. Już się boję o tą kruszynkę. Poza tym taki kotek milutki może zostać po prostu przechwycony na kotka domowego. Ona się nie nadaje!
OdpowiedzUsuńBasiu, będę próbować. Ale czy się uda - nie wiem. Każdy ma jakieś tam swoje zwyczaje czy wyobrażenia o zwierzakach i nieraz ciężko to zmienić. Dla moich rodziców trzymanie kota w domu - tak jak u nas - to była pewnie na początku fanaberia. Ale może ich przekonam, na pewno będę to robić przy każdej okazji ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewciu za taki miły (jak zawsze) komentarz :-) Pewnie z mamą nawiążemy "współpracę ogrodniczą" ;-) A Kicia jest przecudna i jeszcze ją mając już się boję i martwię tym rozstaniem.
OdpowiedzUsuńAniu kochana ślicznie wyglądasz w tej sukience i oczywiście dom Twoich rodziców jest cudowny całuski dla Was wszystkich Patrycja
OdpowiedzUsuńPati - dziękuję Ci bardzo :-)))) Buziaczki dla Ciebie i Rodzinki
OdpowiedzUsuńAleż nowości.Sukienka prześliczna. Domek bajkowy. Kocia magiczna!!! Pozdrowionka :))
OdpowiedzUsuńLusia jest cudowna, przepiękna i w ogóle bardzo oryginalnie umaszczona!!! Cudo!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas.
Jaguś i Agnieszko - dziękujemy :-)))
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna, bo też jestem pod wielkim wrażeniem sukienki - podziwiam cierpliwość i śliczne wykonanie!
OdpowiedzUsuńNas też ciągnie na wieś, marzymy że się kiedyś wyprowadzimy z miasta, także jak oglądam te Twoje zdjęcia, to się zupełnie rozmarzam... ;)
pokociemu - dziękuję, bardzo mi miło :-) Nieskromnie pisząc - mi też się podoba ta sukienka.
OdpowiedzUsuńA co do wsi - życzę powodzenia :-) U nas trwało to 5 lat zanim znaleźliśmy swój domek (musiał nam się podobać i odpowiadać ceną - a to było trudne), a np. moja mama szukała pół roku i trafiła. My jesteśmy zakochani w wiejskim życiu. Jeszcze marzy mi się kiedyś mieć kozę ;-) Pozdrawiam Was i Wasze pływające koty :-)
Kunsztu wykonania sukienki nie potrafię docenić, ale na Tobie wygląda bardzo ładnie!
OdpowiedzUsuńA srebrny wypłoszek bardzo śliczny jest! Więcej nie piszę, bom bardzo ciekaw dalszych jego losów (czytam wpisy po kolei). :)
Dziękuję Panie Wu :-) Mała jak ją kuzyn wziął miała opuchliznę głodową na brzuszku, a teraz już jej to całkiem zeszło :-)))
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń