poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Nowa sukienka, nowy dom i nowy kot

Zapraszam dziś na długi wpis, bo i tematów się nazbierało. Po pierwsze primo, jak mawia Ferdynand K., ukończyłam kolejny dziewiarski wyrób. Jest to sukienka na drutach na okrągło , bezszwowo, od dołu. Męczyłam się z nią około 1,5 miesiąca, włóczka  to cieniutka bawełna Virginia, druty okrągłe 2,5:
Namęczyłam się z nią na tych cieniutkich drutach, ale jestem zadowolona z efektu. Jakieś tam drobne błędy teraz widzę i niby mogłabym kawałek spruć i poprawić, ale już mi się nie chce ;-) A chodzi o to, że za głębokie wcięcie na pachy zrobiłam, ale sama sobie wymyślałam ten projekt, więc i błąd się mógł przytrafić.

To była pierwsza nowość. Teraz czas na drugą: moi rodzice zapatrzyli się na nas i postanowili zamienić miasto na wieś. Zrobili to w tempie ekspresowym - na początku roku padł pomysł szukania domu, a dziś od dwóch dni już w domu mieszkają. Zamienili mieszkanie w mieście w bloku na domek na wsi. Jeszcze są w trakcie remontu i przeprowadzki, ale już na swoim! Te piękne ogrodowe pejzaże na zdjęciach powyżej to właśnie nowa działka rodziców. A oto ich "rezydencja":

 
 Tak jak już napisałam - w środku panuje ciągle zamęt przeprowadzkowo-remontowy, więc wrzucam tylko fotki perełek, wypatrzonych przez mamę w sklepie z używanymi meblami:
 ... a także zdjęcie cudnej podłogi - już wycyklinowanej i polakierowanej:
A na koniec największa rewolucja czyli nowy kot :-)
W zeszłym tygodniu kuzyn jechał do rodziców pomagać przy remoncie, zatrzymał się na stacji benzynowej, a wtedy do auta wpakowała mu się malusia, zabiedzona kociczka. Kuzyn stwierdził: "nie mogłem jej nie zabrać" i przywiózł mamie, która od jakiegoś czasu zastanawiała się czy nie "zaopatrzyć się" w kota. A ponieważ u nich jest ciągle jeszcze dużo zamieszania dziś przywieźliśmy małą Lusię (bo tak ją nazwali) do nas na tydzień lub dwa, żeby mogli sobie w tym czasie wszystko spokojnie pourządzać. Przy okazji zabierzemy jutro małą do weta na badania, odrobaczanie i szczepienie. Jak możecie sobie wyobrazić mamy w domu rewolucję październikową. Malutka jest przeurocza, straszny z niej pieszczoch, jest przy tym ogromnie ufna i bardzo lubi ludzi. Jest też wulkanem energii i strasznie bryka, jak to mały kotek. Natomiast nasze dwa starszaki, które zawsze były dla mnie takie malutkie - nagle zrobiły się olbrzymami :-) No i boją się tego małego żywego sreberka. Kocia zwiała na górę, osyczawszy (fajny imiesłów) przedtem Małą kilka razy, Gacek jest z nami na dole, ale Lusia ciągle go zaczepia i chce się bawić, a on syczy i paca ją łapką. Oj, czeka nas ciężki tydzień. Ale wiem też, że jak ją będę oddawać, to będzie mi baaardzo smutno, nie da się nie pokochać tego małego bąka :-)
Fotki u rodziców:

A tu już u nas w naszym kocio-ludzkim domeczku:


Tym sposobem staliśmy się domem bardzo tymczasowym dla Lusi. A zanim ją wzięliśmy do auta (przeleżała całą godzinną jazdę na moich kolanach) Grzesiek wymógł na mnie obietnicę, że ją zwrócę, nawet żądał takiego oświadczenia na piśmie  ;-) Ale ja przezornie nic nie podpisywałam ;-)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i wracam do mojego zwierzyńca :-)

34 komentarze:

  1. Sukienka śliczna, dom też, ale najwspanialsza wiadomość to ta, że biedna kicia znalazła szczęśliwie kochający domek! To piękne! Głaski dla niej i dla pozostałych kocich domowników :) Przyznam, że ja nie potrafiłabym się z nią już rozstać :P

    http://anek73.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Wilddzik ale się u Was dzieje. Sukienka świetna i super w niej wyglądasz. Tym bardziej podziwiam, że własnego projektu.
    Podoba mi się dom rodziców. I tyle zieleni w około.
    A Lusia - cudowna koteczka. Piękne to dymne futerko :-) Miała szczęście, że spotkała Twojego kuzyna. Będzie miała fantastyczny dom. Ciekawe który z Twoich kotów pierwszy ulegnie urokowi Lusi - obstawiam Gacka :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ ten kociaczek ma cudny kolor!!!!
    Piękną sukienkę wydziergałaś! Podziwiam za cierpliwość... Takie cienizny robić...brr.... Od razu bym chyba kupowała maszynę dziewiarską!
    Dom rodziców - po prostu cudowny!!!!! Też chcę taki!!! I taki wielki stary ogród i sad!!!! Ach....
    Tak bardzo chciałabym zamieszkać na wsi. A jeszcze lepiej - to za wsią!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna sukienka, ależ masz talent... pozazdrościć...
    Rezydencja Rodziców wspaniała, też pozazdrościć...
    Koteczka to prawdopodobnie szylkretka i to o bardzo rzadkim ubarwieniu.
    Zapytaj fachowców.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu dziękuję, ja też się obawiam, że pożegnanie będzie smutne ...

    Ewung - mam nadzieję, że szybko to nastąpi, na razie ciągle tylko słyszę syczenie ;-) A najgorsze, że jak się już zaakceptują, to Lusia wróci do siebie, ale i tak się cieszę, że Mała nie jest bezdomna :-) A kuzyn tak zbiera wszystkie bezdomniaki i obdziela nimi rodzinę i znajomych, co mnie bardzo cieszy :-)

    Aniu - dziękuję bardzo :-) Podzielam Twoje upodobania do dziczy :-) U rodziców działka jest imponująca, ale też jest przy niej dużo roboty ;-)

    Jasna, dziękuję bardzo. Dziś odwiedzamy weta, to może coś więcej nam powie :-)

    Dziękuję bardzo wszystkim za komentarze i serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, prześlicznie wyglądasz w tej sukience, opłacała się ciężka praca :), świetny kolor, pasuje Ci, jeden z moich ulubionych, taki soczysty :).
    Domek piękny, zieleń dookoła,och, ja też już chcę domku z ogrodem.....
    Koteczka przecudnej urody, zakochałam się w niej. Cudo i taka miziasta. Gacek będzie za nią tęsknił :))))
    Mojego pierwszego kotka tak wzięłam "na przechowanie " na trzy dni .... He, he, he... I nie oddałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale się cieszę na same dobre wieści :)
    Masz Dziewczyno talent w rękach - kolejne piękne ubranko zrobione na drutach! Wyglądasz w niej bardzo ładnie.
    Gratulację dla Rodziców! Domek fajny, okolica sympatyczna - niech się dobrze mieszka! Daleko macie do Rodziców?
    No i kocia Lusia! Piękny szkrab, fantastycznie wybarwiony! I bardzo dobrze, że nic nie podpisywałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tez ciekawa jestem, kto rodzicami adopcyjnymi w koncu zostanie ;)

    Sukienka udala ci sie bardzo, i ladnie w niej wygladasz!

    W swoim czasie mieszkalam tez w bloku- ale nie ma to jak kawalek wlasnego swiata...

    OdpowiedzUsuń
  9. Basiu, dziękuję :-) Jak planowałam robić tą sukienkę to wszyscy w domu kręcili nosem, że taka szkolna i co to za kolor - granat. Ale ja swoje wiedziałam ;-) Jestem z niej naprawdę zadowolona.
    Domku z ogródkiem życzę Ci z całego serca, ja bym już chyba nie mogła mieszkać w bloku. A co do Lusi i Gacka - ciągle słyszę syczenie, ale tu przynajmniej nie muszę się martwić, że sobie zrobią krzywdę, jak to było w przypadku psa.

    will.ow - dziękuję bardzo :-)))
    Rodzice mieszkają jakieś 60 km od nas. A co do kotka - no jak to zrobić, żeby Mała z nami została? Raczej się nie uda, G by nic nie miał przeciwko kolejnemu kotu, gdyby nie finanse, bo jednak nie ma co ukrywać, że futrzaki kosztują. A druga sprawa, to rodzice już tęsknią za Małą. I raczej będzie musiała wrócić "do siebie".

    Spirytko - na razie mówimy wołając Lusię: "chodź do cioci/wujka" ;-)))
    Dziękuję za komplement :-)
    A z ostatnim zdaniem zgadzam się w 100 %.

    Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Która wersja pasuje ?

    GRUPA VI – RUDE, KREMOWE, SZYLKRETOWE Z BIAŁYM
    "g 09 – niebieska szylkretka z białym

    g 09 22 – niebieska szylkretka pręgowana klasycznie z białym
    g 09 23 – niebieska szylkretka pręgowana tygrysio z białym
    g 09 24 – niebieska szylkretka cętkowana z białym "

    OdpowiedzUsuń
  11. Jasna - nie mam zielonego pojęcia ;-) Ona jest taka jak popiół, z domieszką ciemnej szarości, troszeczkę bieli, troszeczkę rudego gdzieniegdzie. Nie umiem jej sklasyfikować.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj!

    Zawsze wiedziałam,że jesteś utalentowana- poza tym w sukience super wyglądasz!
    Nowa kicia śliczna,też chciałabym kota ,ale póki co nie mam na to szans- zbyt mało miejsca i nie wiem, co by na to "powiedział" Bastek(pekińczyk)?Bo Franek i tato na pewno powiedzieliby: nie!
    Już próbowałam wspominać o kocie...
    A do domku Twoich Rodziców , to zapewne się wybiorę , jak się już oni tam urządzą i zaczną zapraszać gości. :-) Po Twoich zdjęciach widać,że jest tam ślicznie...

    M.N-Sz.

    OdpowiedzUsuń
  13. Niesamowita jest ta kicia :) Takie kolorki to unikat ;))
    Jak duże koty ją zaakceptują to nie oddawaj ;)
    Domek rodziców ... no,no ...też "chciałamby" ;)

    Sukienunia pikna :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciociu - dziękuję, miło mi. Kotki są cudne, ja nie wyobrażam sobie życia bez nich. Ale tam gdzie już "rządzi" pies trzeba jednak być ostrożnym z braniem kota - bo to niepotrzebny stres i dla jednego futrzaka i drugiego. Przerabiałam ostatnio tą historię :-( Choć kto wie, może akurat? A co do rodziców, to myślę, że za tydzień, dwa, wszystko już tam będzie lśnić, jak to u mamy ;-) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny :-)

    Amyszko - no naprawdę nie wiem jak ją oddam, ale będę musiała. Grzesiek żąda tego kategorycznie, a i mama dzwoni i mówi, że wszyscy w domu tęsknią za futrzakiem. Co do domku - szukajcie, a nuż się uda znaleźć coś i zamienić miasto na wieś? Tego Ci życzę, jeśli byś tego chciała. A jak 3 budrysom byłoby dobrze na podwórku! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Lusia piękny słodziak. A sukienka CUDNA! I ślicznie w niej wyglądasz :).

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję Abigail :-) A Co do Lusi - zgadzam się zupełnie. To cudowny kotek, taki kochany, grzeczny i strasznie spragniony miłości i człowieka :-) Naprawdę już się boję rozstania z nią. Ukradła mi serce na amen ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Umaszczenie ma rzeczywiście rewelacyjne.
    Już kiedyś zauważyłem, że odważniejsze koty, które zaryzykują podejście do człowieka często wygrywają los na loterii (chociażby ostatnio Tina u Abigail). Chociaż z drugiej strony, biorąc pod uwagę ludzką naturę, takie spotkanie może się okazać ostatnim doznaniem w ich życiu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Generalnie smutny jest los zwierząt Przemku, a nasze działania - mam na myśli ludzi kochających zwierzaki - to tylko kropla w morzu :-(

    OdpowiedzUsuń
  19. Wilddzik, jak już Lusia wróci do Rodziców, będziesz miała większą motywację, żeby do nich jeździć ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. will.ow - masz rację. Jednak mnie niepokoi fakt, że ona ma być kotem wychodzącym :-( I boję się o nią bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ależ rewelacje...:)!
    Sukienka śliczniutka...kolorek, fason...masz talent Wilddziku!:)
    Rezydencja Rodziców pięknie się prezentuje...i ten ogród:) Będziecie sobie teraz mogły z Mamą wymieniać roślinki:)60 km. to niedaleko...można zadzwonić: "wpadnijcie na grila...:)
    ...no i kicia...co za umaszczenie...ślicznotka z niej:)Oj, ciężko będzie ją oddać:)))
    Pozdrawiam cieplutko, Ewa:)!

    OdpowiedzUsuń
  22. Moim zdaniem nie wszystkie koty mogą być wychodzące. A już słodziaki miziaki to absolutnie. Z natury ufne, z brakiem podejrzliwości i czujności są rzucane na żer innym silniejszym zwierzakom i ludziom którym koty przeszkadzają bo np łapią ptaszki. Aniu, wytłumacz to rodzicom.. Już się boję o tą kruszynkę. Poza tym taki kotek milutki może zostać po prostu przechwycony na kotka domowego. Ona się nie nadaje!

    OdpowiedzUsuń
  23. Basiu, będę próbować. Ale czy się uda - nie wiem. Każdy ma jakieś tam swoje zwyczaje czy wyobrażenia o zwierzakach i nieraz ciężko to zmienić. Dla moich rodziców trzymanie kota w domu - tak jak u nas - to była pewnie na początku fanaberia. Ale może ich przekonam, na pewno będę to robić przy każdej okazji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziękuję Ewciu za taki miły (jak zawsze) komentarz :-) Pewnie z mamą nawiążemy "współpracę ogrodniczą" ;-) A Kicia jest przecudna i jeszcze ją mając już się boję i martwię tym rozstaniem.

    OdpowiedzUsuń
  25. Aniu kochana ślicznie wyglądasz w tej sukience i oczywiście dom Twoich rodziców jest cudowny całuski dla Was wszystkich Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  26. Pati - dziękuję Ci bardzo :-)))) Buziaczki dla Ciebie i Rodzinki

    OdpowiedzUsuń
  27. Ależ nowości.Sukienka prześliczna. Domek bajkowy. Kocia magiczna!!! Pozdrowionka :))

    OdpowiedzUsuń
  28. Lusia jest cudowna, przepiękna i w ogóle bardzo oryginalnie umaszczona!!! Cudo!!



    Zapraszam do nas.

    OdpowiedzUsuń
  29. Jaguś i Agnieszko - dziękujemy :-)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie będę oryginalna, bo też jestem pod wielkim wrażeniem sukienki - podziwiam cierpliwość i śliczne wykonanie!

    Nas też ciągnie na wieś, marzymy że się kiedyś wyprowadzimy z miasta, także jak oglądam te Twoje zdjęcia, to się zupełnie rozmarzam... ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. pokociemu - dziękuję, bardzo mi miło :-) Nieskromnie pisząc - mi też się podoba ta sukienka.
    A co do wsi - życzę powodzenia :-) U nas trwało to 5 lat zanim znaleźliśmy swój domek (musiał nam się podobać i odpowiadać ceną - a to było trudne), a np. moja mama szukała pół roku i trafiła. My jesteśmy zakochani w wiejskim życiu. Jeszcze marzy mi się kiedyś mieć kozę ;-) Pozdrawiam Was i Wasze pływające koty :-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Kunsztu wykonania sukienki nie potrafię docenić, ale na Tobie wygląda bardzo ładnie!

    A srebrny wypłoszek bardzo śliczny jest! Więcej nie piszę, bom bardzo ciekaw dalszych jego losów (czytam wpisy po kolei). :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Dziękuję Panie Wu :-) Mała jak ją kuzyn wziął miała opuchliznę głodową na brzuszku, a teraz już jej to całkiem zeszło :-)))

    OdpowiedzUsuń
  34. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń