poniedziałek, 23 maja 2011

Podwórkowe codzienności

Bardzo wszystkim dziękuję za tak serdeczne komentarze pod poprzednim postem. Aż się wzruszyliśmy z G czytając je :-)
Dziś za to nie będzie sentymentalnie, tylko podwórkowo. Trochę pozazdrościłam Jaguś, Darmozjadom i kotkom Abigail takich fajnych fotorelacji z brykania na powietrzu, więc i ja postanowiłam się "podłączyć".

Od kiedy kotki wychodzą na polko regularnie - od rana mam w domu miauczący terror domagający się wyjścia. A jak już wyjdą to: ucieczki, drzewka, ptaszki i tem podobne atrakcje zapewniają swojemu człowiekowi, który je pilnuje.

Ostatnio Gacek zajął się czymś przy ogrodzeniu:

Tak intensywnie próbował "coś" dosięgnąć przez siatkę, że aż postanowiłam sprawdzić:


A oto obiekt zainteresowania Kota:


 Nie wiem czy to żaba, czy ropucha, ja ich nie rozróżniam. Ta sztuka była naprawdę duuuża.

 W pewnym momencie przeskoczyła do kotów na naszą stronę, poskakała trochę, koty nie wiedziały co robić - i wróciła do sąsiadki na działkę :-)

Oprócz żabki inne atrakcje to: kury, kogut i szpaki:


U szpaków od dłuższego już czasu są młode. Tak świergolą z tej budki, a biedni rodzice uwijają się jak w ukropie, znosząc głodomorom najróżniejsze owady.

Ostatnio pojawił się też u nas jakiś nowy kociak. Taki śliczniak z niego:
 Prawda?
 Ten przynajmniej był przyjaźnie nastawiony, ale Gacuś po ataku Zbójcy ma uraz do obcych kotów i się go bał :-(
 Moje piękności we własnej osobie:

 I na koniec rezydentka naszego garażu:


Pozdrawiam Wszystkich i do napisania!

9 komentarzy:

  1. Wilddzik, zacznę od końca. To co trzymasz w rękach i to co rezyduje w Waszym garażu to ropucha. Wyrzuć ją natychmiast!! :))
    Bardzo się cieszę, że Twoje kociki wychodzą na dworek lub polko (jak kto woli).Może i U Ciebie zawiąże sę lokalna koteria :)) Jeden już jest chętny skoro odwiedza Twoje futerka:) Widzisz jak się towarzystwo szybko przyzwyczaja do luksusu. Teraz też doświadczasz kociego terroru :)Zazdroszczę Ci szpaczkowej rodzinki :)
    Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz proszę nie trzymaj ropuchy w domu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne koty :)
    To co znalazł Gacek to ropucha - można poznać po skórze pokrytej brodawkami, z których w zagrożeniu wydziela płyn o przykrej woni odstraszający napastnika. Poza tym ropuch raczej chodzą po ziemi, a nie skaczą jak żaby. mieszkają w wilgotnych miejscach i żywią się, między innymi, ślimakami - bardzo pożyteczne stworzenia.

    Szpaki w budce to dla kotów nie lada atrakcja - pewnie upolować nie dadzą rady, ale zawsze można pomarzyć i poekscytować się ;)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaguś, no kurczę, mi one nie przeszkadzają :-)No i nie trzymam jej w domu, tylko żyje sobie gdzieś na podwórku :-)Zresztą nawet jakby się ją /jego /je wyniosło poza obręb podwórka, to i tak przecież zawsze mogą wrócić. Ale Twoja niechęć do nich mnie ciekawi, czyżby jakaś ropusza nieprzyjemna przygoda? Może całowałaś, a zamiast księcia objawił się jakiś Gargamel ;-) ???
    Szpaczki są super - zwykle siedzę pod ich drzewem i drutuję - i mam okazję obserwować jak małe wystawiają łebki z budki, a "duże" znoszą im owady i pakują do dzióbków, naprawdę słodki widok. Lokalna koteria niech się zawiązuje (w starej wsi istniała i miała się dobrze, zastanawiam się, kto tam teraz dokarmia te koty, jak nas nie ma), byle Koci Bandyta omijał nas łukiem ;-)Pozdrawiam Jaguś :-)

    Witaj Wiewiórko!
    Dziękuję za odwiedziny, komentarz i komplement koci :-)No i rozjaśniłaś mi trochę w sprawie żaba vs ropucha. Co do szpaków - właśnie dziś po raz pierwszy wyrwałam Gackowi szpaka z paszczy i tym sposobem uratowałam mu życie. Kociostwór był niepocieszony ;-)Pozdrawiam Wiewiórko :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobrze Wilddzik, napiszę o tych ropuchach. Ogólnie nie jestem przesądna. Jednak gdybym nie doświadczyła tego na własnej skórze to oczywiście zachowałabym względem przesądu z ropuchą w tle duży dystans. W domu u mojej już byłej teściowej a konkretnie w piwnicy przez kilka lat pomieszkiwała sobie ropucha o wdzięcznym imieniu Aga :)I gdyby nie starsza kobieta z którą pewnego razu zgadała się teściowa wyrzucając z siebie nerwy i żale na ciągłe nieprzewidziane awarie w domu tudzież kosztowne remonty typu zerwany dach, wybuch pieca do centralnego i śmiech, że po tym wszystkim w piwnicy ocalała jedynie ropucha, pewnie gadzina dalej by pomieszkiwała w ciepełku i luksusie :) Otóż owa starsza kobicina stwierdziła, że ropucha pomieszkująca w zabudowaniach razem z ludźmi to pech dla domu. Aby szczęście wróciło pod dach trzeba się jej pozbyć. Płaza pozbył się teść, wywożąc ją do stawu hodowlanego parę kilometrów od domu.Od tamtej pory minęło już kilkanaście lat i chociaż moje kontakty się urwały kilka lat temu, ale przecież jest mój Młody, który co rusz jedzie do swojej babci i nie słyszałam od niego aby cokolwiek złego działo się z domem. Wręcz przeciwnie, ciągle jest udoskonalany i ulepszany. Kiedy ropucha pojawiła się w moim ogródku niewiele myśląc zebrałam na łopatę i siup do Marylkowych kaczek. Miały ptaszyny ucztę :) To moja ropusza historia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy wpis, fajne zdjęcia, ropuchę również mam na ogrodzie... jagus161 - poważna sprawa z tymi awariami domowymi... u nas najwyraźniej ropuszka mieszka jednak na zewnątrz... ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak widać, koty mimo szelek pełne energii i entuzjazmu dla spacerów - świetnie. Kociak wygląda sympatycznie i może się do Was sprowadzi.
    Ropuchy są bardzo pożyteczne w ogrodzie, ale wystraszone wydzielają jad, więc chyba lepiej aby koty się nimi nie interesowały.
    To że ropucha siedzi w garażu oznacza, że jest on wilgotny, a to dla samochodu nie jest wskazane - wyrzucenie ropuchy nie pomoże, to nie od niej ta wilgoć.

    OdpowiedzUsuń
  7. No Jaguś - ale historia! Ja muszę powiedzieć, że trochę przesądna jestem, ale chyba w innych kwestiach (np. nie lubię zapeszać). Ropucha urzęduje sobie gdzieś na działce, G ją wynosił już kilka razy z garażu (ale raczej ze względu na jej bezpieczeństwo - żeby jej przypadkiem nie rozdeptać), a potem ona tam znów była :-)Chyba jej się po prostu tam podoba ;-)W domu, w każdym bądź razie - żadnych gadów nie trzymam (poza mrówkami, które nas tłumnie nawiedzają ostatnio). Dziękuję za przestrogi i pozdrawiam :-)
    Abigail - dzięki za komentarz :-)
    Pani Haniu - to co szumnie nazwałam "garażem" to zwykły blaszak postawiony na ziemi, więc nie dziwne, że jest tam wilgotno. Samochód w nim nie stoi, to raczej nasz "budynek gospodarczy". Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy te szpaczki to już w Waszej dziupelce???
    Ale macie fajnie... Jak ja bym chciała powiesić taki domek dla własnych szpaczków...
    Koty oczywiście szałowe! Jak zawsze.
    Pozdrowionka!
    PS. Na szczęście mam dzikie szpaczki i równie pięknie mi świergolą i zajadają robaczki z moich "hektarów"...

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak Aniu, to w "naszej" ( a właściwie to już ich)budce, na gruszce za domem - mieszka sobie ta szpacza rodzinka. Wiem, że na allegro są takie budki do kupienia i w różnych marketach budowlanych też się trafiają - więc ... do dzieła :-)A w przyszłym roku planuję rozszerzyć ptaszarnię i powiesić różne budki (na różne gatunki ptaków). Bardzo bym chciała sowy sprowadzić do siebie na działkę. Pozdrawiam Aniu - ptasia specjalistko :-)

    OdpowiedzUsuń