niedziela, 4 września 2011

Koty w równowadze i żyrandol

I znów zapanowała równowaga w naszym kocio-ludzkim domku: 2 ludziów i 2 futra. Choć, jak pisała Jana, liczba trzy - jeśli chodzi o koty - bardzo mi się podoba :-) 3majcie kciuki, jak znajdę w końcu pracę, to się dokocimy ;-)))
W piątek odwieźliśmy Lusię do rodziców - wszyscy (poza mną) bardzo się z tego ucieszyli, choć między kotami w ostatnich dniach panowała już pewna zażyłość, zwłaszcza Lusia i Gacek szybko się dogadali. Malucha oddaliśmy zdrowego, podkarmionego i brykającego, a jako wyprawkę zawieźliśmy rodzicom krytą kuwetę :-) czyli najważniejszy mebel posiadacza kota. Lusia jest rozpieszczana i kochana i ma być kotkiem domowym (!) co mnie bardzo cieszy.

Przy okazji piątkowego pobytu u rodziców, odwiedziliśmy skład mebli używanych, gdzie za naprawdę śmieszne pieniądze kupiliśmy piękny żyrandol do salonu, a przy okazji jego montowania, Grzesiek odszukał rozetkę, która oczekiwała od dawna na powieszenie. Wszystko razem prezentuje się tak:


 ... i bardzo nam się podoba :-)

A teraz kilka scenek z futrzastego niedzielnego poranka. Gacek z prędkością światła wyczuwa kiedy w okolicy pojawia się szynka:

Od razu zamienia się w kota w butach:
 Kocia nigdy nie żebrze, tylko stoi z boku i patrzy oczami kota ze Szreka:
 Ponieważ u nas koty mają zakaz wejścia na blaty i stół, Gacek stwierdził, że lepszy punkt obserwacyjny będzie miał na lodówce:
 "Ach, co to za pyszności i dlaczego nie dla mnie":
 A w tym czasie Kocia bawiła się na swoim ulubionym dywaniku:
 Tam też wykonała swoją poranną toaletę:
 A na koniec po śniadanku, ponaglani Gackowym terrorem, wyszliśmy całą rodzinką na podwórko:
Niestety Gacek był niegrzeczny i 2 razy uciekł pod ogrodzeniem do sąsiadek, wrrrr!
Miłej niedzieli :-)

17 komentarzy:

  1. Cudny niedzielny poranek w doborowym towarzystwie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lusieńka rozpoczyna nowy etap w swoim życiu. Wszystkiego naj :) Gacuś jak się domyślam zasmakował w samotnej eksploracji okolicznych podwórek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale u Was fajnie :)
    Moje kociaste też w ten sposób uczestniczą w przygotowywaniu jedzenia. Demonek wyciąga łapki i się wspina, a Dusza grzecznie siedzi i czeka. No chyba, że jest BARDZO głodna - wtedy też wyciąga łapki po szyneczkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny żyrandol sobie sprawiliście.
    Koty macie cuuuuuuudne. Zazdroszczę! Chcę kota!!! Pozdrawiam:)
    ps. Czy można kota w domu trzymać na smyczy, wtedy gdy mam otwarte drzwi na balkon? Boję się, że gdy kot wyjdzie na balkon, to może wypaść z 3 piętra, albo wejść na balkon sąsiadów, a potem przez uchylone okno wejść do ich mieszkania. A ich czasem i kilka dni nie ma, więc kotek mógłby paść z głodu i oczywiście bardzo u sąsiadów narozrabiać.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to całkiem udana niedziela :)
    Żyrandol pięknie się prezentuje :)

    Moje dwa kloniki też żebrzą o szyneczkę ,a Filipek jest mistrzem w robieniu oczek kota Szreka :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewo - o tak :-)

    Jaguś - dziękujemy. Gacek zasmakował w przyprawianiu mnie o zawał. Ostatnio uciekł nam tak, że go przez ponad godzinę szukaliśmy, a raz włożył głowę pomiędzy słupki ogrodzeniowe, nie mógł wyjąć, zaczął panikować, skakać i się dusić. Na szczęście uratowałyśmy go z sąsiadką, uffff

    will.ow - po prostu żeńska część kociarstwa jest lepiej wychowana ;-)))

    Terro - Dziękujemy :-)
    Co do kotów i okien, to jak dla mnie biblią dla przyszłego i aktualnego posiadacza tego cudownego zwierzaka jest strona: http://kocia_stronka.republika.pl/siatki.html
    Okna i balkony w naszych domach są śmiertelnym niebezpieczeństwem dla kotów i trzeba koniecznie je zabezpieczać. Ale taka drobna niedogodność to nic w porównaniu ze szczęściem jakie daje obcowanie z tym mistycznym stworzeniem. Ja każdego dnia zachwycam się moimi futrzakami i marzę o kolejnych "egzemplarzach" :-) Trzeba też wiedzieć, zanim się na kota zdecydujesz, że to zwierzątko w swych młodych latach (zwłaszcza tak do roku czasu) bardzo bryka i może narobić w domu zniszczeń. Trzeba się zastanowić, czy jest się w stanie to zaakceptować. Życzę Ci dokocenia się z całego serca! Nie ma to jak mruczący własny kawałek kociego szczęścia :-))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Amyszko - już sobie to wyobrażam, taki kochany Filipek, jak zrobi proszącą minkę, to chyba nie można mu odmówić, prawda? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny żyrandol,
    fajne koty
    i chyba fajną niedzielę mieliście :-)

    Ja bym go tą szynką chociaż poczęstowała :-)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem udajemy że nie widzimy ,ale nie da się ...i pękamy ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Że niby jak to zrobiliście że koty nie wchodzą na blat i stół?!?!?!?!?!
    Przyślę Wam na szkolenie Rudego :). Będziesz miała pracę :). Spakuję do kartonu, zrobię dziurki i wyślę :)))))).
    Można dowolną ilość razy zdejmować go z blatu, nie zdąży się nawet podnieść a on już z powrotem. Kiedyś próbowałam tak z dwadzieścia parę razy przy robieniu ciasta i spasowałam, strasznie uparte rudzisko.
    Bardzo dobra wiadomość, że Lusia będzie domowa :). Odetchnęłam z ulgą, byłaś najwidoczniej jednak bardzo przekonująca :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. ...to Lusia już "na swoim"...fajnie, że będzie domowa:)
    ...moje towarzystwo mieszane (dwie sunie i kicia)też żebrze...Śmieszny to trochę widok, choćby z racji różnicy wzrostu:)
    Żyrandol pięknie się prezentuje...udany zakup:)!
    Pozdrawiam cieplutko, Ewa:)!

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie długie kocisko z tego Gacka zrobiło się ;)
    @Barbarka: można spróbować z matami, na które nakleja się dwustronną taśmę klejącą. Maty na blat i czekać na pierwszą wizytę. Strasznie nie lubią, jak im coś do łap się klei ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jasna - coś tam skubnął, ale staramy się nie ulegać, wychodząc z założenia, że ludzkie żarcie, a zwłaszcza wędliny nie są dobre dla kota. W ogóle moje futra od początku jak były z nami nie interesowały się naszym jedzeniem, dopiero kilka wizyt u rodziców - gdzie ojciec z babcią chcieli przekupić koty szynką, żeby je obłaskawić - spowodowały, że zaczęły żebrać, co nas strasznie wkurza. A takie grzeczne były wcześniej ;-)

    Amyszko - teraz to i ja czasem pękam. Ale staram się rzadko.

    Barbarko - od samego początku przy próbie wchodzenia tam gdzie nie chcieliśmy było syczenie, zdejmowanie i czasem użyty psikacz z wodą. No i dość szybko załapały o co chodzi. Najgorzej było ze zlewem w kuchni. Teraz zdarzy im się na niego wskoczyć jak nas nie ma w pomieszczeniu ;-) Przy nas raczej się to nie zdarza :-) Co do Lusi - ja też odetchnęłam, a tak ich molestowałam, że już pewnie się zgodzili dla świętego spokoju ;-)

    Ewciu - dziękujemy. Pokaż kiedyś swoją ferajnę na blogu. Pewnie Ci pomagają przy wszystkich patchworkowych robótkach :-) Buziaczki :-)

    Przemek - no, Gacek jak zechce to umie się "zaprezentować" ;-))) O tych matach nie słyszałam, ale to mogłoby chyba ludziom próbującym coś na tym blacie zrobić - przeszkadzać.

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocia najwyraźniej o linię dba i ambitna jest, a Gacek słyszał o modzie na gotowanie i smakosz z niego wielki

    OdpowiedzUsuń
  15. Pani Haniu, to może być dobry trop ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Zyrandol pierwsza klasa- pięknie się prezentuje!:)))GAcuś doprosił się wreszcie o tą szynkę?:)- bo odczynia akrobacje nieziemskie! wielkie głaski i pozdrówki:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Basiu, coś tam sobie upolował - jakiś skrawek, ale zazwyczaj musi obejść się smakiem. Jedyny wyjątek robię dla surowej wołowinki i ryby wędzonej - to dostają jako przysmaki :-)

    OdpowiedzUsuń